niedziela, 12 lipca 2015

W Modlinie

Weekend. Gorąco. Pomysł - wycieczka za miasto.
Las ? Rzeka ? Jezioro ? Jakiś park przypałacowy ?
Twierdza Modlin !
Rodzina już się przyzwyczaiła do moich pomysłów. Najwspanialsza odkryła w sobie dar wynajdowania skrawka naslonecznionej trawy w pobliżu każdego  fascynującego bunkra, schronu, zamczyska, baszty czy stacji transformatorowej... A Młodemu dwa razy powtarzać nie trzeba :)
Więc zwiedzamy. Na pierwszy ogień idzie kilka różnych armat i pojazdów wojskowych. Prawdziwa zaś amfibia ! Że śrubami z tyłu ! Ale prawdziwym odkryciem był fakt, że jedno z działek przeciwlotniczych się rusza ! Tzn można opuszczać i podnosić lufę. Zajęliśmy stanowiska i przeprowadziliśmy symulowane odparcie ataku z powietrza. Kilka nawet zestrzeliliśmy !
Idziemy dalej. Na udostępniony skrawek Twierdzy. Nie będę orzechy przecież ciągnął Najwspanialszej po ścieżkach wokół zarośniętych chaszczami, przez które bez maczety trudno się przedrzeć. Zanim jednak znalazła odpowiednio słoneczny kawałek trawnika, zaatakowaliśmy wieżę widokową. Schodami w górę, wyżej i wyżej, schody metalowe, prawie drabina na końcu.  Jakim cudem wszedłem tam kiedyś z 2,5-latkiem ?! Widok na połączenie Bugonarwii z Wisłą i ruiny spichlerza z Warszawą na horyzoncie jest... No pewnie tam jest i tyle. Rodzina również była zachwycona. Tylko Młody trochę się bał zejścia po schodach. Coś mu się ostatnio banie włączyło - rozwój wyobraźni wszedł w nowy etap ?
Zeszliśmy. Najwspanialsza znalazła odpowiedni kawałek nasłonecznionej trawki. A my fragment udostępnionych pomieszczeń garnizonowych. Właściwie zdewastowanej ruderki. Szybkie szkolenie
- Jachu, więc... Idziesz koło mnie, blisko. Nie biegasz sam. W podłodze mogą być dziury. Trzymaj latarkę.  Świeć pod nogi, nie ludziom w oczy, i tylko tam gdzie jest ciemno. Zrozumiałeś ?
To się okaże... Wchodzimy. Jasiek trzyma się blisko mnie, jest dobrze. Świeci wszędzie - rozumiem, ma okazję poużywać prawdziwą dorosłą superlatarkę. Idziemy zaglądając w każdy kąt. Do okien podchodzimy ostrożnie.
- Tata, nie wchodź na ten balkon, może się urwać !
Rany, nauka nie poszła w las !!! Podstawy bezpieczeństwa na terytoriach mniej cywilizowanych przyswoił :)
Idziemy dalej.  Piętro. Pokój. Łóżka i szafki. Oczywiście musi usiąść na każdym łóżku. Sprawdzić zawartość każdej szafki. Dusza odkrywcy i poszukiwacza skarbów.
Zwiedzony każdy zakątek. Wychodzimy. Mama odszukana.
A w dodatku - jest otworzone wejście bodaj do działobitni Dehna. Wchodzimy. We trójkę. Na szczęście dość jasno, bo dla Najwspanialszej brakło latarki. Zaglebiamy się w korytarze, przejścia, coraz ciemniejsze. Najwspanialsza została w jasnych korytarzach wewnętrznych. A my dwaj przemy naprzód. Inni zwiedzający tak daleko się nie zapuszczają, jesteśmy sami, półmrok i stare mury. Tym razem nie snuje opowieści o żołnierzach. Wciągamy się w klimat eksploracji ruin podziemi i różnych dziwnych obiektów. Nagle
- Tato... Wracamy...
- Czemu ? Chodźmy zobaczyć co jest dalej !
- Ale ja się boję.
- Czego ?
- A jak spotkamy ducha ?
Wyobraźnia osiągnęła kolejny etap rozwoju. Czas na różne baśniowe opowieści :)
A w takiej sytuacji musieliśmy zawrócić. Siła wyższa.  Jakby faktycznie wyskoczył Duch, nie byłem wyposażony w nóż na zombiaki...

Pozostało odnaleźć Najwspanialszą i udać się na pyszny obiad w najlepszym domowym barze w Modlinie. Z ogromnymi przepysznymi daniami, w cenach niższych niż zestaw w MacDo :) Tylko dla wtajemniczonych ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz