środa, 10 czerwca 2015

Reklamy

Świat zaawansowanych reklam Struzik wkroczył w życie mojej Dziecia.
Dotychczas było to proste "Kupisz mi takie fajne autko? ". Na co padalo wymijające "Kiedyś..." lub kategorycznie NIE. Przyjmował.  Czasem na coś mnie naciągnął. Przyznam, że nie wymagało to z jego strony dużego wysiłku ;)

Niedawno zaczął bardzo lubić pić Kubusia. Szybko odkryłem, że Kubuś Kubusiem, ale pod etykietą są naklejki.
Podobnie w jakichś rogalikach chococośtam są krążki z jakimiś środkami. Wchodzimy w etap zbieractwo :)

Niedawno...
Bardzo polubił jakiś napój.  Myślimy - ok, niech sobie pije. I nagle wypalił
- Bo ja chcę mieć tablet, i jak się pije ten soczek to się dostaje tablety !!!
W głowie mi zaswitało. Jakiś konkurs.  Jak pieciolatkowi wyjaśnić, że szanse są zbliżone do realizacji obietnic Prezydenta Elekta ?
Zresztą, tablet jest na razie poza listą naszych pomysłów na prezenty.
A my realizujemy wychowanie eksperymentalne. Za naszych czasów nie było reklam. Tym bardziej reklam dla dzieci.  Nie rozumiemy własnego Dziecia  w tym zakresie. Ogarniamy temat "na czuja". Przyjął do wiadomości, że reklama nie zawsze mówi prawdę. Przynajmniej na razie nie połknął haczyka. Wzgardził fałszywa przynęta. Może to kiedyś zaowocuje posiadaniem własnego zdania i umiejętnością krytycznego odbioru słów ?
Niezbyt powszechną w naszym społeczeństwie ;)

wtorek, 9 czerwca 2015

Paczka i nóż

Młody nożownik mi w domu rośnie...

Czasem jakąś paczkę dostajemy.  Albo zakupy na allegro, albo rozpieszczająca na odległość Babcia.  Młody się cieszy. Sam fakt, że dostaje przesyłkę "dla siebie" to ważne wydarzenie.

Wychodzi ze mną odebrać paczkę od listonosza. Tfu, teraz nasza przesympatyczna pani nosi rangę kuriera ;) Szczęśliwy, że tym razem dla niego coś jest, a nie kolejny gadżet tatusia. Dźwiga paczkę do kuchni.  Żadne tam infantylna rozrywanie czy nożyczki.  Sięga do szuflady.
Na szczęście jest świadom, że supernoże tatki są niebezpieczne i nie wolno ich dotykać :) Od noży kuchennych też trzyma się z daleka. Wie,  że są równie groźne :) Bo faktycznie są. Zwłaszcza świeżo po dość częstym podostrzaniu. Zresztą, nawet Najwspanialsza przyzwyczaila się do dobrych noży i Jej świadomość osiągnęła stan, Do tego sobie, że sama mi mówi "naostrz noże" w chwili, w której są jeszcze ostrzejsze niż większość noży w domach Europejczyków.
Bierze więc kawałek tepej blaszki zwanej na wyrost nożem stołowym, szarpie nim folię, papier... Dłuższą chwilę to twa. Dziwi się w międzyczasie, że ja lekko musnę ostrzem i otwarte, a on musi rwać siłowo.
Za jakiś czas będziemy uczyć się ciąć.
Jeszcze kilka lat i będę miał dylemat, czy edukację zacząć od noża czy scyzoryka. My first Opinel czy My first Victorinox - oto jest pytanie :)

I sobie myślę - to jest wiedza, umiejętności, podejście do życia, których chce go nauczyć.
- nóż to narzędzie o konkretnym przeznaczeniu. Służy do cięcia, nie wbijania, piłowania, rzucania, rąbania czy wkręcanie śrub.
- różne noże, zależnie od wielkości, kształtu, metalu, geometrii ostrza służą do cięcia różnych rzeczy. Nożem kuchennym nie struga się patyka, tzw finką dość trudno obiera się ziemniaki czy kroi bułkę
- noże robi się z żelaza. Nie z ceramiki aluminium bądź gównolitu.
- noże nie służą również do mycia w zmywarce, moczenia się godzinami w zlewie w brudnym garnku lub pod stertą talerzy i przechowywania luzem w szufladzie.
- noże się ostrzy. Narzędziem do tego przeznaczonym, a nie niszczacym ostrze.
- w kuchni absolutne minimum to 2 noże. W zupełności wystarczają 3-4. Każdy dodatkowy to wygodnictwo zbieractwo lub fanaberia. W pozytywnym znaczeniu :)
- dobre noże nie muszą być koszmarnie drogie.  Chociaż to kwestia względna i przyjętej skali porównawczej. Nie miałbym wyrzutów sumienia mając w stojaku ręcznie kutego japończyka z damastu wartości pralki. Miałbym, kupując je w markecie. Nie warto kupić byle czego. 
- wbrew pozorom umiejętność cięcia to sztuka, która jest rzadka.  I warto się jej nauczyć. Żyje się wtedy przyjemniej.

Młody już wie, że nóż to męska rzecz. Czasem nawet mnie ochrzani
- Tato, co robisz ? To jest nóż do krojenia jedzenia, nie otwierania paczek,odłóż co i weź ze swojej szafki ten ostry rozkładany !

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Negocjacje

Wymieniłem telefon. Jak co dwa lata. Taki cykl życia ;) Mam nowy śliczny.  Na razie Młody dał się oszukać, że nie da się na nim gier zainstalować. Pewnie niedługo przejrzy oszustwo.  Albo sam dla świętego spokoju wyprowadzę to z błędu w jakiejś kolejce czy poczekalni...
Ja jestem wręcz zwolennikiem oswajania dziecka z techniką. Gry z umiarem też uczą.  Sam grałem za dzieciaka.  Potem zaawansowana obsługa nowych programów, urządzeń, łącznie z konfiguracją i programowaniem, była  dla mnie oczywista. Odbycie i wiedza.
Junior szybko przystąpił do negocjacji.
- Tato, musimy coś ustalić.  Mam pomysł.  I musisz się zgodzić.  Masz nowy telefon.  Nie będę nim się bawił. Będzie tylko Twój. Ale... Pomyślałem sobie, że wtedy możesz mi dac swój stary telefon.  Już nie będzie Ci potrzebny przecież.  Wtedy będę mógł sobie grać i nie psuć. To jesteśmy umówieni. I kropka.  Pl.

Wcześnie trochę. Myślałem, że temat okołotabletowy