sobota, 26 lipca 2014

Wakacje a dziecko

Cóż. Podjęliśmy decyzję, żeby Jasiek nie chodził na tzw dyżury do przedszkola zastępczego. Zresztą, Jasiek też zgłosił protest wobec takiej wizji. Zrozumiałe.
Tylko co tu teraz wymyślić ? Niestety, dostępny przeciętnemu człowiekowi urlop nie pokrywa chyba wszystkich dni wolnych w roku szkolnym i ferii zimowych, nie mówiąc o wakacjach. System edukacji specjalnie się tym nie przyjmuje. Niby są jakieś dyżury, ale w gruncie rzeczy to przechowania. Kilka dni takich w roku da się przetrwać, ale temat wakacji to duże wyzwanie dla organizacji życia rodzinnego... Zwłaszcza, że dziadkowie i ciocie, naturalne rozwiązanie, mieszkają jakieś pół Polski dalej...

I tak sobie myślę. Czy w przedszkolach państwowych, szkołach podstawowych, nie może być jakiego sensownego programu nie wiem, półkoloni ? Na których dzieci robią coś ciekawego, wychodzą do kina, teatru, muzeum, realizują tzw kreatywny program, a nie tylko "pobawcie się na podwórku" ? Są czyms więcej niż przechowalnią z konieczności życiowej ?

W tym roku nam się jakoś udało, jedynie dzięki zaangażowaniu i chęci rodziny, kosztem przejazdów przemęczenia Babci itp. Miesiąc z Jego punktu widzenia pełen atrakcji, to na plus. Do tego silnie zżył się z rzadko widzianą rodziną - to też ogromny plus. Ale zdrowie Babci ogarniającej przez trzy tygodnie dwójkę potworków też jest istotne.

Cóż - polityka prorodzinna państwa.

piątek, 25 lipca 2014

Przystojniak

Wieczorna kąpiel, Jaśko siedzi w wannie i się bawi, ja go doglądam. W pewnej chwili spoglądam w lustro i rzucam
- Patrz, Jaśko, jakiego masz przystojnego farmę ;)
- Wcale nie ! To Jaś jest przystojny !

Jak Najpiękniejsza wytrzyma z dwoma Narcyzami w domu ?

czwartek, 24 lipca 2014

Wujatki

Mamy gości pomagających ogarnąć temat wakacyjnego niedoboru urlopu. Babcia z Amelką opiekują się Jasiem. Właściwie to Babcia próbuje zapanować nad dwoma nadaktywnymi żyjątkami. W celu odciążenia Babci, choć odrobinę, wziąłem dzień wolnego. Z zaleceniem Najwspanialszej z Żon i Matek, abym zapewnił żyjątkom odpowiednie dla warunków stolycy rozrywki. Nawet podsunęła mi kilka pomysłów, jak rejs statkiem (stan Wisły za wysoki), CN Kopernik (może być straszna kolejka i problem z biletami), ZOO (mogą wpaść na wybieg słoni czy żyraf), skansen (100 km za miastem) czy zamek w Czersku (bez odrobiny cienia). Ja oczywiście miałem swoje pomysły, ale z dziewczynką do czołgu chyba głupio iść, na Starówce żar z nieba, Twierdza Modlin wydała mi się niezbyt ciekawa na ten dzień, żadnych imprez militarnych nie było, a sam stwierdziłem, że Zamek Królewski będzie nudny dla kilkulatków. Więc - trzeba zorganizować wyprawę w poszukiwaniu dzikiej przyrody, w chaszcze nieprzebyte. Wybór padł na Park Skaryszewski. Najbliżej :) W dodatku jedzie się tam tramwajem, dodatkowa atrakcja. I chwila chłodu...
Skoro dzika przyroda, to trzeba zacząć tropić zwierzynę. Konkretnie wujatki. Czyli wiewiórki. Rude. I dzikie. Na zanętę jesteśmy wyposażeni w paczkę orzeszków. Ziemnych. W łupinkach, nie solonych w puszce ;)
Dotarliśmy. Szukamy wujatek. Po drodze ze dwie mijamy, dzieci zachwycone, ale ja uparcie zmierzam w stronę "Wujatkowej Górki", gdzie zwykle  przebywają stadami. Tym razem... Cóż, chyba było im za gorąco, bo ledwie kilka rozproszonych spotkaliśmy. Zostaliśmy więc tropicielami wujatek.
Z początku dzieciaki nie wiedziały, jak ich szukać. Dostrzegałem jakąś w oddali, wskazywałem kierunek. Po kilku same zaczynały je dostrzegać że 100 metrów. Powoli, ostrożnie podchodziliśmy. Kusząc je odwiecznym
- Basia, Baśka, naści orzeszka.
Parkowe wujatki oswojone, wysuwały do nas pyszczki, brały orzeszki. Tylko... zaraz zlatywały się też wielkie czarne ptaszyska kradnące orzechy. Jasiek, dzielny obrońca przyrody, rozganiał je w obronie wujatek. Zabawę mieliśmy świetną. Dzieci też :)

Potem w domu opwiedziałem Najambitniejszej i Najbardziej Pomysłowej z Żon o przebiegu dnia. Cóż, chyba nie podzielała mojego entuzjazmu. Potem kątem ucha zasłyszałem, jak przez słuchawkę  opowiada swej Siostrze, a mojej Szwagierce
- Wiesz, jaką atrakcję dzieciom w mieście zapewnił Michu ? Karmienie wiewiórek !!!
Z otchłani słuchawki dobiegło parsknięcie śmiechu. Nawet nie tłumione. .. Szukałem oparcia we własnej Siostrze. Też nie znalazłem, za to uraczyła mnie opowieścią, jak to Jej mąż a mój Szwagier w ramach atrakcji dla dwulatki wziął Ją do marketu na dział motoryzacyjny, a potem na jedną rundkę na bujane autko. Fajnie.
Cóż, kobiety są jakieś inne...

środa, 23 lipca 2014

Czwarta nad ranem

Czwarta nad ranem.
- Tataaa !
Chwila na ocknięcie się. Ukochana śpi. Idę sprawdzić, w czym rzecz
- Czemu nie śpisz koło mnie ?
Ok, kładę się na podłogę. Po chwili słyszę miarowy oddech, podejmuję próbę powrotu do łóżka. Własnego.
- Tata, dokąd Ty idziesz ?
Bez słowa kładę się z powrotem.
- Wiesz co, Tata ? Daj mi rękę, będę trzymał żebyś nigdzie nie poszedł...

poniedziałek, 21 lipca 2014

Pestka

Coś drobnego trzeba było pomóc Babci. Podnieść coś z podłogi czy wyjąć z lodówki, już nie pamiętam. Jasiek zawsze gotów do pomocy, zwłaszcza w kuchni
- Ja to zrobię, bez pestki !
???
- Coś mówiliście o robieniu z pestką...

Ktoś z rodziny chyba niedawno rzucił "To dla mnie pestka" czy coś podobnego. Nowy zwrot przyswojony :)