Nagle nadeszła jesień. Dosłownie z dnia na dzień. Zimno, wilgotno, kolorowe liście częściowo pod nogami, częściowo jeszcze na drzewach, i... kasztany pod drzewami.
Wracaliśmy z przedszkola. No, z pracy też. Jakimś cudem udało mi się Jaśka przekonać do spaceru zamiast przejażdżki autobusem. Pogoda była... No, nie była to złota polska jesień. Zimno, wiało nieprzyjemnie, ogólnie zmarznięty byłem. Popołudniowego wychodzenia na podwórko nie planowałem w każdym razie, więc chociaż ten kawałek postanowiłem potrzymać człowieczka na powietrzu. Podobno to zdrowo. Idziemy, nie marudzi, ze spraw wkurzających zmarzniętego i zmęczonego po pracy dorosłego jedynie zamawiał muszkatę w budce telefonicznej. Nawet nie marudził, o dziwo. Idziemy przez parking po drodze, i nagle
- Tata, tu leżą kasztany !!!
Prawdę mówiąc, to mi też ten widok sprawił przyjemność i truchę pobudził zapał do życia i zrobienia czegoś wspólnie z dzieckiem :)
- Zbieramy ?
- Pewnie !
I zaczęliśmy dość radosne poszukiwania kasztanów na ziemi, pośród kolorowych liści, gałęzi, samochodów i innych takich.
- Tam leży !
- Widzę jeszcze dwa !
- Spójrz pod nogi, nie nadepnij go !
- Patrz jaki malutki !
- Jest jeszcze jeden !
- Znalazłem następny !
Koniec końców, wypełniłem kasztanami obie kieszenie kurtki, wszystkie z ziemi wyzbieraliśmy.
Doszliśmy do domu, kawka, herbata ciepła i rozpoczynamy sezon domowych jesiennych gier i zabaw. Trzeba czyms dziecku zająć czas. Co by tu wymyślić ? Przecież mamy kasztany ! Niekoniecznie chciało mi się tego dnia rzeźbić ludziki i koniki, więc - rysujemy kasztanami ! A ścisłej - układamy kształty :) Ludzik, samochód, tramwaj z przegubem, czego to nam wyobraźnia nie podsunęła...
W końcu Jasiek podszedł do okna
- Tatuś, ułożymy to ?
- Czyli co, synu ?
- To co tam widać !
Z przerażeniem spojrzałem za okno. Kontur horyzontu ? Krajobraz ? Może nie zrozumieć, że 'to se ne da, Pane'... Na szczęście rozwiał moje obawy
- Ta daleko, to białe i czerwone, zapomniałem, jak się nazywa...
Uff, ulga, proste i wykonalne. Nad horyzontem majestatycznie góruje potężny komin Elektrociepłowni Kawęczyn :)
Dzień czy dwa później, w podobnych warunkach pogodowych, chciałem porobić z Jaśkiem ludziki z kasztanów. Zgłosił kategoryczny sprzeciw.
- Moje kasztanki nie lubią, jak się w nich robi dziurki na zapałki. Będzie je to bolało...