piątek, 30 listopada 2012

Traktorek

Szczęście dziecka szczęściem dziecka, ale wysyłki wychowawcze powinny być priorytetem  Kształtowanie świata, zainteresowań, pokazanie różnorodności rzeczywistości, możliwości wyboru, itp pierdoły... Próba wyrwania Młodego z zaklętego kręgu wozów strażackich 
Zresztą, mi też coś się od życia należy, posiadanie dziecka to też możliwość zabawy tymi wszystkimi fajowymi zabawkami, do których nie mieliśmy dostępu z tzw czarnej dziurze poprzedniego systemu  Z samochodzików od Siku miałem tylko katalog. Dostałem go od koleżanki w drugiej czy trzeciej klasie. Koleżanka oczywiście była głupia, ale katalog ! Z Wioletką z tego powodu nawet przez chwilę w jednej ławce siedziałem. Obciach, ale... Przez żołądek do serca  Studiowałem go pilnie, podziwiałem zestawy maszyn budowlanych, rolniczych... Przyszedł czas spełnić tamte marzenia. A wszystko dzięki Wioli, którą pamiętam jak przez mgłę. Dzięki, opowiem kiedyś o Tobie Młodemu 
Więc... Po powrocie do domu z mojej teczki, lekko pyrcząc (umie się trochę symulować dźwięki natury ;)), wyjechał zielony traktor z przyczepą - cysterną / beczką. Pyr pyr, Młody wyjrzał zaciekawiony zza ściany "Traaktoreeek" !!! Chyba trafiony, nie będzie się kurzył  Jupi. Więc powoli stworzymy, wyposażymy małe gospodarstwo rolne. Krowy, owieczki, kurki, kombajn, obora, plug, brona... ileż możliwości !
Trochę się obawiałem, czy model nie będzie za mały, za delikatny dla tych rączek. Tak, przyczepa zwyczajowo odczepia się przy próbie przekształcenia traktora w bombowiec, klapka od cysterny łatwo się podnosi i odczepia, kiedyś pewnie plastik nie wytrzyma. Nie pokażę mu, że kabinę można demontować Może dłużej posłuży  Ale zabawa przednia, zaraz pojechaliśmy pod krzesło napełnić cysternę mlekiem 

A prawdziwa zabawa zaczęła się przy usypaniu. Jeździliśmy po kołdrze jak po nierównym polu, pagórki, dziury, bruzdy po itd. Kołdra chyba porządna, ślady na razie nie zostały. Trzeba będzie doposażyć kiedyś traktorek w plug  Przy okazji młody rozkminił, że kabinę się zdejmuje. Podobnie jak klapę nad wlotem do cysterny. I to okazało się doskonałą zabawą. Pytanie otwarte, czy bardziej bawiło go zdejmowanie włazu, czy jego poszukiwanie przez tatke  Tajemnicą pozostaje, kiedy odkryje, że wąż spustowy też da się wyjąć...

Próby odstawienia maszyny na bok oczywiście szybko legły w gruzach. Szczęśliwie zareagował na argumenty, że auto odpoczywa w garażu, Jaś w łóżeczku, a traktorki pod oborą. Sam, nie wiem, czy bardziej, martwiła mnie wizją komina wbitego w policzek, czy połamanej kabiny. Zaraz okazało się też, że obora znajduje się w rogu łóżeczka, i tam zielony traktorek będzie spał. Wraz z przyczepą ! Niech będzie, przynajmniej póki nie zaśnie...

Po przebudzeniu pierwszym pytaniem było, gdzie jest traktorek. Szczęśliwie Parkował w zasięgu wzroku, na szafce obok łóżka. Wyjechał z łóżeczka ? Pewnie o świcie musiał wydoić krowy 

czwartek, 29 listopada 2012

Strażacki wieczór

Nadszedł wieczór. Małżowinka postanowiła w skupieniu popracować chwilę, my dwaj ewakuowalismy się do innego pokoju. Pomysł szalony, zobaczymy jak świeci sygnał w ciemności ! Światło zgaszone, syrena mruga, puszczamy wóz. Dla zwiększenia efektu dodaliśmy drugą, pożyczoną z karetki. Jak dobrze, że klocki do siebie pasują. Lego to lego  Krótka dyskusja, gdzie przyczepić drugą ? Ja chciałem nad pierwszą, ten się uparł na tył wozu. Niech będzie. Jedzie, błyska. O zgrozo, jeszcze wyje. Najwspanialsza dała do zrozumienia, że Ją to rozprasza. A było tak fajnie  Nasze miny chyba Ją przekonały, że radość dzieci jest bezcenna. Obu 

Teraz trzeba tylko odszukać zaginioną połowę węża strażackiego...

środa, 28 listopada 2012

Strażacy przy stole

Przyszli goście, zostali bez pardonu wciągnięci do zabawy wozem strażackim. Jaś biegał z mikrosikawką wokół stołu, każąc cioci i wujkowi odkręcać kran z wodą. Czyli poruszać palcami przy wozie strażackim. Robił psit psik na ścianę, po czym kazał zakręcać kran. Wracał do remizy. I z powrotem na akcje. Próba przekonania go, że strażacy w remizie śpią czekając na alarm skończyła się... Jak zwykle, przechytrzyl nas... Przymknął oczy, "chraap, chrap" i daje do zrozumienia miną, że czeka ma włączenie syreny alarmowej. Po chwili wszyscy byliśmy strażakami drzemiącymi w remizie czekającymi na alarm. I na jej dźwięk wszyscy, całą drużyną, załogą wozu, podrywalismy się do wspólnej akcji. Nie pogadaliśmy, ale... kiedy ostatnio bawiliśmy się w strażaków w tym składzie ? 

wtorek, 27 listopada 2012

Wóz strażacki

Ot, jak się można było spodziewać, marzenie dzieciaka wygrało z moimi planami wychowawczymi, koncepcją kształtowania jego widzi świata. Niech się cieszy  Co ma grat leżeć na półce, eksperyment z wprowadzeniem innej zabawki przeprowadzę z innej okazji, w codzienności. A na razie przyjechał wypasiony wóz strażacki !

Przyjechałem, spał już, i dobrze, inaczej pewnie zasnąłby... Kiedyś, pod stołem, na podłodze, w połowie zdania i zabawy  Rano... "Tata ! Musisz iść ze mną na bajkę, wstawaj". Tup tup, człap człap... To drugie to ja  "O, wóz strażacki !!!!!!!". Próba otworzenia pudełka samemu, bez powodzenia, bez pomocy ojcowej w postaci jednego z cudownych podręcznych nożyków nie powiodła się  Może zbieractwem nożyków kiedyś go zarażę ? Za kilka ładnych lat dostanie My first Victorinox, Opinel, ... W wieku, gdy nóż o ostrości żyletki przestanie grozić natychmiastową koniecznością przypomnienia sobie zasad zakładania opatrunku uciskowego  To się chyba tak nazywa ?
Na szczęście umie opanować niecierpliwość i nie drze pudelek ślicznych, kolorowych. W moim dzieciństwie takie pudełka były wartością, zabawką dane w sobie. Zresztą, przydadzą się choćby po to, żeby nie pomieszać klocków, utrzymać zestaw w całości.

No to składamy ! Późne spełnienie marzeń z dzieciństwa, duże Duplo ! Gdzie instrukcja ? Brak, trzeba się oprzeć na obrazku z pudełka. Co za szczęście, że Młody nie podarł ze szczęścia. Tylko te obrazki... Trzeba się dobrze przyjrzeć, jak to ma wyglądać, gdzie te 5 klocków wetknąć  Zachciało mi się analizować, a ten już... Rozrywa woreczek z klockami, składa, próbuje, kombinuje, co tam instrukcja, szybko, dam radę ! Krótka bitwa o priorytety, kto i jak składa, chaos, panika, tempo, on przyczepia, ja odczepiam, on wyrywa, ja mu pokazuje, on krzyczy, ja szukam, ludzik leci pod sufit, sikawka pod kanapę, chwytamy za toporek, syrena strażacka wyje, sodoma i gomora... Uff, mniej więcej wspólnymi siłami udało nam się odtworzyć pojazd z okładki. I zaczęło się poznawanie możliwości, wymyślanie zabaw.

Ale najpierw trzeba było wszystko obadać. Jeździ. Przyczepia się odczepia na ostrych wirażach. Trzeba się było nauczyć trafiać w zaczep. Jak włożyć toporek do szafki, żeby nie wypadał ? Czy zmieszczą się dwa ? Weszły ! Młody nie mógł wyjść z podziwu nad moimi umiejętnościami  He he 
Rany, drabina się wysuwa ! Juhu, to jazda ! Tata, złamała się, napraw. Kurczę, takie porządne i już młody sobie poradził ? Zuch czy psuj ? Eeee, tylko się wysunęła i odczepila od podwozia, luzik, bez reklamacji. Nauczy się delikatnie wysuwać. I składać z powrotem. Przeszliśmy do etapu strażaka wchodzącego po drabinie, szczebel po szczeblu. Ale bajer, może złapać ręką poręczy i nie spada Chyba za te niuanse uwielbiam te klocki. Tylko naczepa się odczepia za często przy.dynamicznej akcji gaśniczej. Szybka decyzja, przebudujemy wóz, naczepa wydłuża pomoc drogową, wóz przerabiamy na jednoczłonowy, jest lepiej, mknie do pożaru, wyskakuje strażak z sikawka, drugi toporkiem przewraca plastikowe płomienie, pożar ugaszony ! Będzie premia, Janek został strażakiem. 

Pamiętam z dzieciństwa, z przedszkola, wierszyk o tym, jak Wojtek został strażakiem. Widać, niewiele się zmieniło przez te trzydzieści parę lat