Jeździmy sobie na łyżwach. Tym razem Nasza Wspaniała Sportsmenka poszła chwilę chociaż swobodnie pojeździć, ja z nim za rękę. Ciągnę przez dorosłą część lodowiska, szybko, szybciej, gnamy, wyprzedzamy innych. Nagle słyszę zachwycone
- Tata, zasuwamy jak przecinak !
Skąd on zna takie słownictwo ? A niedawno pisałem, że się wyraża w wyszukany sposób. Cóż, chłopak z Pragi...
Poszedłem sobie trochę sam pojeździć, energię zużyć. Wracam po chwili okazuje się, że Junior pod okiem Mamusi przeszedł intensywne szkolenie. Patrzę, a ten się opdycha jedną nogą, sunie na drugiej i zmiana. Lewa prawa, w tempie zawrotnym, szur szur szur i dogonić go nie mogę ! No to zaczynamy sprinty przez pół lodowiska za szalącym czterolatkiem. Może sam sobie kupię ochraniacze, żeby po drodze się nie połamać ? W każdym razie jest dobrze, będzie śmigał jak ten przecinak :)
Po ślizgawce jak zawsze usiedliśmy na widowni. Taka mała przerwa regeneracyjna. Gorąca Inka, ławka, owoc batonik kanapeczka... Czyli małe conieco :) Z widokiem na czyszczenie tafli i rozpoczynający się trening jakiejś sekcji dziecięcej. Tancerki lodowe ćwiczące piruety niezbyt go zaintrygowały. Ale jak zobaczył chłopaków wymiatających z kijami hokejowymi przeplatanki i szybkie zwroty... Od razu oświadczył, że muszę go nauczyć ostro hamować i być jego trenerem. Chyba za rok - dwa zaczniemy się zastanawiać nad jakimiś zorganizowanymi zajęciami ruchowymi, może nie będzie aż takim fajtłapą jak ja ? :)
I mała próbka umiejętności Juniora :)
https://www.youtube.com/watch?v=9CU4cQsPvww&feature=youtube_gdata_player