piątek, 27 czerwca 2014

Kapelutek

Lato idzie. Może specjalnie tego nie widać, ale idzie. Może być słońce i upał. Do tego wybieramy się na wybrzeże ciut bardziej słoneczne od bałtyckiego. W głowie wizja żaru lejącego się z nieba wprost na głowę kochanego czteroipółlatka. Trzeba się przygotować. Poza czapką z daszkiem kupić mu kapelusz. Najlepiej ze zwisającą z tyłu osłoną karku.
Takich pomysłów Najwspanialsza nie musi mi dwa razy powtarzać :) Szybki rzut oka na tzw. znany serwis aukcyjny, są, zamawiam. Najzwyklejszy kapelusz armii brytyjskiej, z nakarczkiem, kamuflaż pustynny DPM. Nie pamiętam, czy odważyłem się też pomysł z Najwspanialszą skonsultować ;)
Przyszedł. Moich zachwycony. Założył i maszeruje po mieszkaniu
- Tatusiu, dziękuję, taki sam jak Twój, żołnierski, zawsze o takim marzyłem !
I wszędzie w nim wychodzi. Nawet do przedszkola. I wszystkim opowiada, że tatuś mu kupił na allegro taki specjalny wojskowy kapelusz. Nawet pani w kiosku.
- Tata, Ty też musisz swój taki sam założyć, będziemy rodzinką wojska !

czwartek, 26 czerwca 2014

Szkolenie ppoż cd

Na fali szkolenia ppoż postanowiłem rozszerzyć temat o ewakuację domową. Szybko się ubrać, wziąć potrzebne rzeczy i spokojnie iść za rodzicami.
- Ale Pani w przedszkolu mówiła, że nie ubieramy się !
I zaczynamy rozważać różne opcje. Zimę, gdy trzeba wrzucić pierwszą lepszą kurtkę. Pokazuję, że szybko wrzucę w plecak kilka swetrów.
- A moje zabawki ? Nie mogą spłonąć, musimy je uratować !
No tak, zderzenie z inna hierarchią rzeczy ważnych. Z góry wiem, że opcja zakup nowych nie wygasi miłości do owieczki czy Ferweksa... Obiecuję mu, że w razie czego jednego przyjaciela wrzucę do torby ewakuacyjnej. Młody się jednak rozchlipał na myśl o możliwości spłonięcia pluszowych przyjaciół i ulubionych klocków.
Więc przeszedłem do promowania działań zapobiegawczych, czyli profilaktyki przeciwpożarowej. Ustaliliśmy, że wychodząc z domu będziemy razem sprawdzać, czy wszędzie wyłączyliśmy gaz i prąd. Ciekawe, na ile starczy mu wytrwałości ;)

środa, 25 czerwca 2014

Szkolenie ppoż

Na zwyczajowe, rutynowe pytanie "Co dzisiaj robiliście w przedszkolu ?" zamiast zdawkowego " Bawiłem się w ..." uszu mych dobiegł prawdziwy słowotok
- Uczyliśmy się o pożarach ! Wiesz, że jak będzie pożar, to musimy uciekać i słuchać Pani ! Ale nie panikowo, tylko spokojnie z nią wyjść szybko. I zebrać się na ogródku koło tej blaszanej budki w której mamy zabawki do piasku ! Jeśli Pani nie każe to zostawiamy ubrania. I na spróbę dwa razy tak zrobiliśmy !
Znaczy, szkolenie przeciwpożarowe. Super, czym skorupka za młodu ;)  Przydałyby się jeszcze takie w zakresie "zgubiłem się", " rodzic zasłabł w domu" i " wakacje nad wodą". I pewnie kilka innych. Sobie myślę, że przygotowanie dziecka na różne sytuacje awaryjne i przecwiczenie ich to podstawa. Musimy zrobić w domu próbna ewakuację kiedyś :)

A na razie rozemocjonowany i pełen nowej wiedzy wymyślił, że powinniśmy mieć w domu gasnicę. W sumie niezła myśl. Kiedyś miałem pomysł, żeby kupić kaptury ucieczkowe. Chyba sprawa rozbiła się o ceny... Na razie zaprezentowałem mu koc gaśniczy. Był zachwycony. A po pierwszym to nie będzie dyskusji, kupujemy jakąś małą gaśnicę. Oby się nigdy nie przydała.

wtorek, 24 czerwca 2014

W pracy

Miałem dzień wolny. Tzw. techniczny. Jaś też.
Akurat się złożyło, że na chwilę zajrzaĺem do pracy. Była potrzeba, żaden problem. Przynajmniej zajmę Juniorowi czas, zawsze to atrakcja. Raz dwa załatwiłem co było trzeba, i idziemy na wycieczkę.
Laboratoria ! To chyba coś, co może go zainteresować. Na pierwszy rzut " chemiczne". W szczegóły wtajemniczać Go nie będę. Dużo szklanych probówek, zlewek ib innych tajemniczych naczyń. Jest magia :) Oczywiście wejście poprzedziłem szkoleniem BHP. " Niczego nie dotykamy, płyny są niebezpieczne i mogą poparzyć !". Dał radę. Gapił się na jakąś wirówkę i wagę jak sroka w gnat. Za to koleżanka się rozkręciła i opowiadała coś Młodemu używając wielu niezrozumiałych dla mnie słów... Jasiek był miejscem zachwycony.
Poszliśmy do "elektryków". O rany, ile przycisków!  I wyświetla cyferki ! Można naciskać ! Bajer ,l! A Tatko nerwowo osłaniał włącznik zasilania układu pomiarowego. Udało się uchronić. Jakieś śmieszne owalne pudełka. Tata mówi, że tu jakieś cewki i kondensatory. Niech mu będzie, ważne, że mają śrubki. I można nakrętki zdjąć :)
I jeszcze jedna atrakcja. Wielkie bańki z ogromnymi zaworami.
I laboratorium emgt. Potężna klatka Faradaya na pół pokoju. W środku kamera i mikrofon. Dał koncert :)
A na koniec największa atrakcja, czyli BUFET. Z pysznymi naleśnikami z truskawkami ! O tym najpierw odpowiedział mamie

poniedziałek, 23 czerwca 2014

Telefon

Telefon mi się zepsuł. Zdarza się, gwarancja jest, problem niby niewielki. Awaria też niby niewielka, fotoaparat odmówił współpracy.
Tylko jak zwyklew chwili, w której akurat by się przydał... I chyba odwiecznym zwyczajem wszystkich ojców, z automatu w pierwszej chwili ochrzaniłem Młodego o współudział w psuciu. Owszem, kilka razy mu upadł. Tak samo jak mi. Zresztą, sam mu go daje do zabawy. . Potem głupio mi się zrobiło i Go przeprosiłem. Młodego, nie telefon.
Na marginesie: oddanie telefonu do serwisu kosztowało mnie 3 godziny w salonie. Paranoja. Za to dostałem telefon zastępczy. Nokię C2 :-) To jest maszyna, Jasiek nie umiał jej włączyć;)
I zaraz zaczął zabawę w dzwonienie. Wziął telefon Najwspanialszej. Dzwonił do mnie. Musiałem odebrać. Zamienić kilka słów. Oddzwonić z wypożyczonej perełki techniki. I tak dwadzieścia razy...
Siedzwałem na fotelu. Jasiek na kanapie. Niecałe dwa metry ode mnie. On włączył głośnomówiący...