sobota, 1 września 2012

Jednak syn

Dawno temu, właściwie to jakieś trzy lata temu, jechałem sobie autobusem do pracy trawiąc nowe wiadomości z frontu rozwoju dobrze ukrytego w brzuszku małżonki dziecka pierwszego. Jakiś czas żyłem już w przekonaniu, że będzie córcia, taki cukiereczek do kochania. A tu nagle badania ostatnie wykazały,  że córcia ma ogonek. Z przodu. Czyli SYN. Marzenie każdego faceta. Dopadło mnie szowinistyczne poczucie męskiej dumy. W którą zaraz wkradło się brzemię potężnej odpowiedzialności, stos wyzwań. Przecież ja będę musiał:
- zapoznać go z młotkiem i śrubokrętem,
- nauczyć obsługi wiertarki,
- wprowadzić w świat skomplikowanych relacji damsko-męskich,
- przećwiczyć kopanie piłki,
- ogarnąć temat wspinania się na drzewa i płoty,
- zaszczepić jakieś męskie pasje i zainteresowania,
- temat oglądania meczy zrzucić na żonę,
- nauczyć bezpiecznego prowadzenia auta,
- nauczyć z głową korzystać z używek,
- wszczepić w świadomość poczucie odpowiedzialności,
- nauczyć całkować,
- pokazac jak się zmienia koło w samochodzie,
- ocenić obiektywnie potencjalną synową,
- ....
Rany, czeka mnie pracowite kilkadziesiąt lat.

czwartek, 30 sierpnia 2012

Po co ta pisanina

Po niecałych trzech latach odbierania codziennych telefonów od  każdego członka dość rozległej rodziny... Właściwie prawie czterech, jeśli doliczyć okres przebywania w przytulnym brzuszku. I codziennego opowiadania kilkakrotnego, zależnie od etapu rozwoju
- ile razy kopnął w brzuszek
- jaką zrobił kupkę
- czy jeszcze je papki czy już jajeczko
- czy zaczął podnosić główkę
- ile kroków dziś zrobił
- czy nie ma gorączki
- czemu nie wyszliśmy z nim na spacer
- czy nosi sweterek od cioci
- ...
postanowiłem pisać. Dla rodziny. Żeby 5x dziennie tego samego nie powtarzać. Oszczędność głosu. Rodzina obeznana z komputerami. Niech ma wiadomości na bieżąco. Newsy. Wtedy zadzwonią, jak będą chcieli z nami porozmawiać, a nie tylko spytać, co u Młodego. W tej sprawie niech dzwonią do Niego :)
I tak mi się to jakoś rozrosło...