Smyk miał urodziny i imprezę dla swojej paczki. Dostał worek prezentów. Super. Większość trafionych. Przynajmniej dla Niego.
Przed imprezą kilkoro rodziców zapytało NAS, czym Jaś lubi się bawić. Kategorycznie zastrzegałem w takich przypadkach, że owszem, uwielbia wszystko co jest związane ze Strażą Pożarną, ale ilość wyposażenia ratowniczego w domu przewyższa stan posiadania stołecznej komendy PSP. Dlatego dostał też kilka książek, autobus przegubowy (strzał w "10"), sprzęt do kreatywnego malowania dinozaurów...
Większość rodziców jednak zdała się na wiedzę swych pociech o koledze. Pociechy na pytanie, co lubi Jasio nie mogły odpowiedzieć nic innego niż " STRAŻAKÓW !!! " :( W związku z tym kolekcja strażacka powiększyła się o film, książeczkę i ze cztery zestawy klocków pt. wóz strażacki. Hura...
Impreza skończyła się w porze sugerującej szybką kąpiel i usypianie, więc następny dzień zacząłem od wspólnego składania klocków w pojazdy. Trzy godziny. Nabieramy wprawy. Jaś dzielnie mi pomagał, co przy jego niecierpliwości wprowadzało chwile napięcia ;) W każdym razie całkiem sam składa już ludziki i koła. Nadziewa opony i koła, według jego terminologii.
I tu z frustracji pojawiła mi się w głowie refleksja. Mamy różne klocki, z miażdżącą przewagą Lego. Tym razem jeden z zestawów też był "pseudoLEGO". Wszystko, co nosi duńskie czerwone logo z białym napisem jest prawie idealne. Składanie to czysta przyjemność, nawet Junior sobie z grubsza radzi, mimo że wg oznaczeń jest na nie o rok za młody. Instrukcja czytelna, wiedzie człowieka jak po sznurku. Zestaw trzyma się kupy, nie rozpada przy najmniejszym ruchu ani spadku z kanapy, wszystko do siebie pasuje. Ba, najbardziej wrażliwe elementy są zdublowane - w razie zagubienia, złamania o co niełatwo ale wiadomo małe rączki są zdolne - jest zapas. Super hiper. Estetyka nieporównywalna z innymi. Do czego mogę się przyczepić okiem inżyniera ?
- w zestawach z mojego dzieciństwa dach pojazdu był podnoszony na zawiasie - teraz trzeba go odczepic by włożyć ludzika
- drzwi od luku narzedziowego odpadają przy dynamicznej zabawie
Nie ma rzeczy idealnych, wobec innych klocków to niuanse. Zabawa, zarówno składanie jak i odgrywania scenek, są przyjemnością, a nie prowadzą do frustracji, że ciągle się rozkłada, coś odpada, brzydkie i wkurzające.
Wiem, drogie, ale bez przesady. Zwłaszcza przy filozofii "lepiej jedno porządne kupić niż kilka bylejakich". Dzięki temu mamy załatwionych kilka tematów
- satysfakcję, że kupiliśmy dziecku coś wypasionego
- super kreatywną i rozwijającą zabawkę sprawdzona przez pokolenia
- zamiast 5 jakichśtam zabawek których nie ma gdzie trzymać jedną porządną, zajmująca mniej miejsca na półce - chyba że nas stać i poniesie nas kolekcjonerstwo - Lego wciąga ;)
- pamiętając o cenie podświadomie bardziej o nią dbamy i uczymy dzieci pilnować klocków, trzymać w jednym miejscu - dzięki temu nie mamy stosu elementów pod kanapa, za szafa, w butach...
- zaspokajamy własny sentyment i marzenia z dzieciństwa, kiedy może mieliśmy jeden zestaw będący najważniejszą zabawką
- więcej spokoju nie mamy, ale mniej nerwów nas kosztuje okrzyk "pobawimy się razem klockami ?!" niż "pomoż bo znowu mi odpadło !!!"
- uśmiech dziecka :)
itd itp
Po przerobieniu różnych Cobi, Dromaderów itp doszedłem do tego, o czym wiedziałem od początku. Tym bardziej, że za równowartość 2-3 zestawów "pseudo" można kupić fajny pojazd. Oczywiście marzy nam się zakup całej remizy strażackiej, ale wizja komornika nie jest kusząca ;)