środa, 15 października 2014

Kapcie

Kolejna odsłona aktu pt odbieram dziecko z przedszkola.
Miało dziecko świetny humor. Szczególnie w szatni. Wymyślił sobie, że na podłodze jest grząski piasek. Pustynia. I nóżki mu grzęzną, rozjeżdżają się. Burza piaskowa. Idzie drobnymi krokami, siada, podnosi się, cofa, znosi go na boki. Widowisko urządził lepsze niż teatralna pantonima. Usiadłem po prostu na ławce i czekałem, oglądałem spektakl. W końcu doszedł i się ubrał. Trochę to trwało.
Zaaferowani nowym pomysłem zabawy, trochę rozmawiając o pustyni, wyszliśmy z przedszkola. Doszliśmy do furtki, zerkam w dół, coś mi nie pasuje. Ocho, na nogach wciąż są kapcie. Cóż, zapomnieliśmy, przeoczyliśmy. Wracamy ;) Na szczęście normalnym już krokiem.
Tylko pani w przedszkolu patrzyła na nas wzrokiem "następni nieprzytomności, jednak zauważyli" ;)

wtorek, 14 października 2014

Do lekarza

Coś Młodego zaatakowało. Konkretnie gorączka i gardło.
- Rodzice, zimno mi i wszystko mnie boli. Główka brzuszek nogi pupa i uszka.
Znaczy dreszcze. Tak delikatne raczej, gorączkę sprawnie opanowaliśmy. Ale do lekarza iść trzeba.
- Tata, a będziesz mnie niósł do lekarza na barana ?
- Czemu ? Duży jesteś już !
- Bo jestem chory, nie mam siły, wszystko mnie boli i poprzednio mnie niosłeś...
Poprzednio znaczy w marcu. Ten to ma pamięć... Tylko wtedy miał prawie 40 stopni i był przestraszoną kupką nieszczęścia. I ważył odrobinę mniej. I było zimno na dworze.
Dobra, wynegocjowałem 1/3 drogi. Wilk syty i owca cała. Zbliżamy się.
- A do którego gabinetu pójdziemy ? Bo ja nie chcę do dwójeczki, tylko do jedynki.
- A co za różnica ?
- W dwójeczce robią zastrzyki i to nie jest fajne
Ten to ma pamięć... Rozwiałem jego obawy. Tym razem będzie bez zastrzyku.
Wizytę załatwiliśmy szybko i sprawnie. Wracamy.
- Tata, musimy wejść do kiosku ! Byłem dzielny i w nagrodę kup mi gazetę o samolotach 2 :)
Ten fragment poprzedniej wizyty u lekarza też zapamiętał. Czyli wpadliśmy w schemat :)