czwartek, 16 lipca 2015

Czapka

W ramach uatrakcyjniania zesłania wakacyjnego do Babci Wuja Chrzestny przygotował dla Juniora podarunek powitalny. Przede wszystkim była w nim prawdziwa czapka strażacka ! Oficjalna, nie robocza, rogatywka od munduru galowego :) Młody zaraz ochrzcił ją Panem Rogatywką, założył na głowę i... uznał, że ma nową czadową czapkę przeciwsloneczną :D
Tak coś mi się po cichu wydaje, że przez przynajmniej połowę wakacji inne nakrycie głowy nie wchodzi w rachubę. No, może poza kapelutkiem wojsk brytyjskich ;) Oswajam się powoli z myślą, że nad morzem po plaży też zechce w niej paradować...
Na razie włożył od razu na głowę. Na działce wujowej. Jako przeciwsłoneczne nakrycie głowy. Może to jakiś nowy lans wśród 5-ciolatkow ? Nie nadążam już chyba za trendami...

środa, 15 lipca 2015

Urlopy i wakacje

Wakacje. Idziemy gdzieś sobie. Coś negocjuje, już nie pamiętam co.
- Jachu, nie da rady, bo jutro idę do pracy i muszę się wyspać, zrozum.
- Nie musisz, przecież są wakacje !
- Synku, dorośli nie mają wakacji i muszą chodzić do pracy...
- Ale Babcia jest dorosła i też ma wakacje !
- Synku... Ludzie starzy, którzy już są Babcią lub Dziadkiem, już nie muszą pracować.
- Tato, ale przecież Babcia jest młoda !!!

wtorek, 14 lipca 2015

Mały Pomagacz

Praga warszawska upstrzona jest od kilku lat takimi niebieskimi aniołami. Może trochę przesadzam, ale kilka ich stoi w rożnych miejscach. Jeden blisko domu. Czasem koło niego przechodzimy. Jachu nie może koło niego przejść obojętnie
-Tata, ja mu pomogę nieść walizkę, a Ty zrobisz mi zdjęcie.
I tak za każdym razem.

A propos pomagania. Któregoś dnia wrócił z przedszkola
- Wiesz co, jak szliśmy z przedszkola przed obiadem na spacer, spotkaliśmy starszą panią. Upadła Jej kula i ja ją podnioslem i Jej podałem!
Opowiadał to z nieskrywaną dumą :)

poniedziałek, 13 lipca 2015

Łodzią po Wiśle

Wybraliśmy się na niedzielny spacer z przyjaciółmi. Z kumplem byłem akurat zmęczony mocno po udanym poprzednim wieczorze, ale cóż ;)
Dreptamy więc dostojnie dwurodzinnie, Jachu z Olą biega i szaleje wokół jak dwa satelity. Skąd one mają tyle energii ?
Obeszliśmy stadion, przyjęliśmy kierunek główna nadwiślańska plaża. A tam zgiełk i hałas, kakofonia dwóch dyskotek, tłum. I strach trochę zdjąć buty, czy piach nie skrywa jakiś zdradzieckich szkieł i kapsli.
A 200 metrów dalej - pusty czysty kawałek kolejnej plaży. Również cichy. Ot, człowiek to stadne zwierzę.

Ale na brzegu stoi łódź!  Duża, drewniana. Darmowe przejażdżki ! Więc cała bandą się ładujemy. Płyniemy nurtem królowej polskich rzek, w drewnianej łupinie. Jest to przeżycie, przyznać muszę. W końcu to nie kajak na Obrze, budzi szacun.
Wrażenie duże. Pośrodku całkiem sporej rzeki, pod potężnym mostem, obserwując wiry, mijając znacznie większe statki. Fale bujają nasz kawałek drewna budząc emocje.

Przygoda na wodzie. Woda groźną jest. Więc zakładamy kapoki. Bezdyskusyjne. To też element przygody.
Najlepszym sposobem wyrobienia dziecku pewnych nawyków jest przykład. Zawsze byłem przeciw podejściu "musisz bo jesteś dzieckiem, dorośli mają inne prawa". Dzieć to taki sam człowiek jak my, tylko trochę inny :) Z punku widzenia wygody rodzica - pozwoli to unikać dyskusji "a czemu ja muszę a Wy nie !". Więc też wkładamy kapoki.
- Teraz jesteśmy rodzinka kapokowcow ! To takie specjalne mundury do łodzi !
I już jest przygoda, duma i nawyk na przyszłość.
Swoją drogą, z chęcią wlozylem też. Tegim plywakiem nie jestem. Rzeka zdradliwa bywa - prądy, wiry. A że spanikowanym dzieciem w wodzie odpukac łatwiej w kapoku sobie poradzić.
I wyszło mi szkolenie BHP prawie ;)

Abstrahując. Przepływka łodzią się udała. Dzieciaki zachwycone.
Tylko Jasiek znalazł w kapoku gwizdek ratunkowy, który okazał się dodatkową, fascynująca atrakcją dnia...

Słówka

Z Jachem bawimy się ostatnio w wyszukiwanie słówek o kilku znaczeniach. Takich jak zamek -budowla i zamek w drzwiach. Sam jako dzieciak to uwielbiałem. Młody z radością co jakiś czas odkrywa nowe takie słówko i z dzikim okrzykiem radości przedstawia je nam. W sumie fajne ćwiczenie na mózg :)
I całkiem niedawno nagle słyszymy
- Hura!  Mamo Tato! Znalazłem nowe słówko ! Pieprz  przyprawa i pieprz !
Wolałem nie dopytywać o drugie znaczenie.
Ostatnio czasem coś usłyszy gdzieś, nie zna znaczenia, ale wie, że to nowe słowo. Taką teorią się pocieszam ;)

O poranku

Jakoś tak mamy urządzony domek, że moje skarpetki są składowane w szafce w pokoju Młodego. Wakacje są, Młody może pospac. Nawet jest to wskazane. Babcia nas uratowała opiekuńczo.
Więc raniutko, cichutko skradam się po część odzieży. Na paluszkach. Wybieram. Które by tu dzisiaj. Cichosza pełna.
A tu nagle za plecami, koło 6:30, słyszę skowronka "Wszystko widzę ! Nie musisz już próbować być cicho !". I oczy jak spodki szerokie.

Normalnie trudno go było do przedszko obudzić. A teraz szkoda mu tracić każdej godziny wakacji.

Boso na działce

Działka. Dzieciaki szaleją. Zawsze jest nadzieja, że szybciej zasną. Zawsze pozostaje tylko nadzieją. Zasypiają w aucie. Na 10 minut. I budzą się pod domem pełne energii.
Tym razem wymyslily sobie bieganie na bosaka. W sumie czemu nie. Tylko troskliwe mamusie zgłosiły sprzeciw. Walka trwała. Dzieci wygrały. Jak zwykle. W związku z czym miałem okazję zaobserwować taką uroczą scenkę rodzajową ;)