W przedszkolu istnieje teatrzyk rodzicielski. sam się zgłosiłem celem rozpoczęcia kariery aktorskiej. Z reguły mamy same się zgłaszały. Tatusiowie byli raczej zgłaszani przez mamy ;)
Będę debiutował na scenie w przedstawieniu luźno opartym na losach niejakiej Śpiącej Królewny. W dwóch rolach. Każda ma do wygłoszenia dwie kwestie. Właściwie dwa zdania ;) Plus droczenie się z żabą ;)
Próby były. Pomysły coraz lepsze. W pewnym momencie zastanawiałem się, czy my nie lepiej się bawimy niż dzieci na przedstawieniu ;) pod koniec próby kilkoro "aktorskich" dzieci wchodziło do sali, zajmowało miejsce na widowni... i patrzyły jak zaczarowane. Nie szalały, nie biegły do nas, tylko patrzyły, co rodzice wyprawiają.
Dzieci "trupy aktorskiej" też brały udział w przedstawieniu. Byli rycerzami. Dumnie maszerowali przez scenę. W dodatku we właściwych momentach :)
Nadszedł dzień premiery. Towarzystwo jakieś takie stremowane było, ale wszystko poszło sprawnie, nikt nagle nie zaniemówił, nie rozglądał się nerwowo w poszukiwaniu podpowiedzi. Dzieciaki obserwowały, śmiały się we właściwych momentach... Nawet biły brawo, więc - sukces. Szczęśliwie nie kazały nam budować :)
A ja wzbogaciłem się o nowy dokument do CV ;)