sobota, 11 kwietnia 2015

Zajączek

Do mnie w dzieciństwie zając nie przychodził. Nie było takiego zwyczaju w rodzinie. Albo po prostu byłem niegrzeczny.
U Najwspanialszej bywał. Z czekoladkami. Wiadomo, dziewczynki są grzeczne. Lub bardziej przymilne.
Do Młodego przychodzi. W sumie do nas też, a co, trzeba nadrobić braki z dzieciństwa w latach kryzysu ;) Zresztą, Młody byłby smutny. "Tatuś, a do Ciebie nie przyszedł ? Przecież byłeś grzeczny...". I bek. Kiedyś to przerobiliśmy z okazji Mikołaja...

Młody właściwie to czekał na kolejne Lego. Jednak stwierdziłem, że wystarczy. I czas spełnić moje marzenie ;)

Szuka, szuka, gdzie ten Zając schował prezent... Jest ! Nie ten... "Tata, Zajączek przyniósł jakąś kurtkę wojskową, to na pewno dla Ciebie ! Też taką bym chciał !". No, jeszcze kilka lat i Junior osiągnie rozmiary minimalne pod odzież kontaktową. Współczuję Najwyrozumialszej...

Szukamy dalej. Ogromne pudło. Trzeba pomóc rozpakować. Młody tupie z niecierpliwości, ja powoli okrutnie rozkoszuję się chwilą. Ja wiem co jest w środku, On jeszcze nie ;)
- O rany ! Tatku ! Ale niespo, w życiu się nie spodziewałem, to najwspanialszych prezent w życiu !!!
Nawet cienia zawodu, że to nie Lego :) Trafiony :) Tor wyścigowy. W dzieciństwie miałem podobny. Tylko nazywał się Autodraha, a nie Carrera. Próba reanimacji się nie powiodła...
Na szczęście syn podzielił mój entuzjazm.
- Tata, ścigamy się ?
Pierwsza scysja przy układaniu
- Jasiek, powoli, to jest delikatne !
- Jachu, nie tak, pokażę Ci...
- Jan, zostaw, ja to zrobię !!!
Druga po uruchomieniu
- Jasiu, powoli, wypadasz z toru...
- Jasiek, wolniej, nie do końca gaz !
- Janek, jak się będziesz bawił w wypadki, to schowamy tor !!!
Ostatecznie znaleźliśmy wspólny sposób zabawy :) I w dodatku obaj byliśmy zadowoleni.

Tylko po co my obaj ubraliśmy się obaj odświętnie w garnitury, skoro dwa dni spędziliśmy na podłodze w pozycji półleżącej ? Ale za to pod krawatami ;)

piątek, 10 kwietnia 2015

Modlitwa

Wizyta w kościele chyba wywarła na Młodym głębokie wrażenie.
Kilka dni później siedzi w pokoju, gra w coś na komputerze, coś nuci pod nosem. Wsłuchuję się.
"Booożee mój Boożeee czeemuś mnieee opuuścił..."
Z tradycyjnym zaśpiewem staruszeczki w chuście...

No comment.

czwartek, 9 kwietnia 2015

Chomiczek

Skoro juz Junior zapoznaje się z cyklem przemian i przemijania w przyrodzie... Nie uniknęliśmy pytania
- A jak Zenon Drugi umrze, będziemy mieli nową rybkę ?
Akurat Najwspanialszej nie było w domu, więc mogłem popuścić wodze wyobraźni. Wiadomo: "Wy sobie założycie akwarium, a tylko ja będę je czyściła..."
- Zobaczymy Jasiu, pewnie tak. Zresztą, nie musi umierać, może też mieć kolegę chyba...
- A może chomiczka też ?
- Raczej nie... - mruknąłem pod nosem robiąc kawę. Mógł nie usłyszeć. Mógł nie chcieć usłyszeć, jest takie dziecięce schorzenie - niedosłuch selektywny ;) Z drugiej strony - terrarium z żółwiem stwarza możliwości makiety krajobrazu pustynnego... ;)

Następnego ranka w pracy odbieram telefon od Najbardziej Opanowanej, codzienny z serii "Odstawiony do przedszkola, podszedł spokojnie / marudził i wymyślał, wszystko OK". A tu słyszę ton zapowiadający ciche dni
- Ty mu podobno obiecałeś, że Tatuś kupi mu chomiczka... Chyba o tym rozmawialiśmy...
Grozą powiało. Co jak gdzie kiedy ?! Aaa, Młody pominął moją odpowiedź i uznał potencjalne  milczenie za zgodę.
Na szczęście Najwspanialsza tym razem mi zaufała, a nie młodemu manipulatorowi.

środa, 8 kwietnia 2015

Zenek

Kilka dni temu przeżyliśmy tragedię... Ostateczną...
- Rodzice, ktoś był u nas w nocy i zabił mi Zenona !!!
Ryk, płacz...
Za dużo bajek.
Zenon to rybka. Bojownik. Zamieszkał z nami w szklanej kuli. Faktycznie, jakiś martwy leżał na dnie. Był wcześniej taki mało energiczny i dziwnie się zachowywał. Może starość, może choroba. Ale na pewno nie nocny morderca Zenonów...
Siedział akurat z Najwspanialszą w domu na chorobowym, więc szczegolow nie znam, ale podobno bez trudnych pytań i rozmów się nie obyło... O duszy i ciele również. Przemijaniu i śmierci. Trochę juz był przygotowany, bo bywamy na cmentarzu u rodziny i wie, w którym kropku kto z rodziny sobie śpi. Wie, że ludzie kiedyś umierają. Zwierzęta też, niedawno u Baci odszedł Asik. Znaczy 18-letni spanielopodobny.
Koniec końców, największym problemem było, co zrobić z ciałem Zenona. Oczywiście Jaś bardzo chciał, żeby Zenon został z nami. Na przykład w zamrażarce. Na razie jednak rolę kostnicy przejął balkon. Trzeba będzie wziąć do ręki łopatę i pójść na pobliski trawnik.

A ja musiałem kupić nową rybkę. Też bojownika, tylko w innych barwach. Zastał nazwany Zenonem Drugim. I jest... Jakiś taki bardziej energiczny od pierwszego. Aż się boimy, czy nie wyskoczy z akwarium. Dodatkowo dostał żywą roślinkę i dodatkowe oświetlenie, co mu chyba bardzo się spodobało.
A mi zaczyna pojawiać się w głowie pomysł prawdziwego akwarium...

wtorek, 7 kwietnia 2015

Święcenie palemki

Byliśmy święcić palemki. Jak co roku.

Po drodze pytał tylko, dlaczego świecimy palemke... Z wrodzonym wdziękiem wyjaśnilem mu, że  dlatego, że tak robili nasi rodzice i nasi dziadkowie. Chyba przyswaja ojcowy specyficzny humor, bo zaraz musiał się, upewnić, że jego pradziadek, mityczny idol który walczył na wojnie, też święcił palemki ;)

Po wizycie w kościele Junior poszedł do wanny. Wieczór był po prostu. Wziął do ręki szczoteczkę do zębów.
- Rodzice, popatrzcie, modlę palemką ! Nie, jak to było... O, wiem, święcę palemką !!!
Wszystko mu się pomieszało... Dobrze, że palemka nie zaczęła mu świecić :D
- Jachu, to palemkę się święci, nie palemką !
Niech przyswoi. Jednak specjalnie się tym nie zraził. Ba, pominął moją uwagę wymownym milczeniem, i święcił dalej z zapałem. Łazienkę da się zawsze wytrzeć. Mam nadzieję tylko, że jutro nie oznajmi, że chciałby być ksiądzem...

I tak znalazł mniej ryzykowną zabawę niż w tonący statek. Onegdaj kubkiem od mycia zębów wylewał z tonącego statku wodę...