piątek, 21 lutego 2014

Wspólne zasypianie

Usypianie. Kolejny odcinek.
Najpierw mnie zaskoczył. Zawsze zasypia sam w łóżeczku. Od urodzenia. Prawie zawsze. Z wyjątkiem okresów, gdy zasypiał na rękach. Szczęśliwie to były krótkie okresy. Ja czy Najpiękniejsza mamy miejsce obok łóżeczka.
Nigdy też nie wpadł na pomysł spania u nas w łóżku, przychodzenia w nocy itp. W swojej pościeli jest u siebie, widać czuje się tam dobrze i bezpiecznie. A potrzebę przytulasków i czułości zaspokaja w dzień. Tak ma i już.
Dlatego całkiem mnie zaskoczył, gdy kilka dni temu zaprosił mnie do swojego łóżeczka. "Tatuś, ale tam koło ściany się połóż, bo tu jest moje miejsce". Niech będzie. Podwinąłem nogi i jakoś się zmieściliśmy. Nawet w miarę szybko zasnął, ja zdobyłem nowe doświadczenie rodzicielskie.

A Młody chciał mi umilić pobyt w jego łóżeczku, nie wybijać z rytmu codzienności. Zapomniał, że Najbardziej Wyrozumiała ledwie toleruje fakt, że na pewnym etapie usypiania zanurzam się w otchłań internetu, zamiast nie wiem co robić, gdy Młody głęboko zanurza się w świat snu. Podobno wtedy dłużej zasypia :) I Młody na cały głos mi zaproponował
- Tatuś, ja już będę zasypiał, weź sobie telefon i poczytaj.
Co gorsza nie odpuścił, dopóki faktycznie nie wziąłem telefonu z szafki. Dopiero wtedy uznał, że wszystko jest na swoim miejscu i może spokojnie zasnąć.

czwartek, 20 lutego 2014

Skarb z piwnicy

Piwnica jak to piwnica. Graciarnia pełna pudeł po różnych rzeczach, starych sanek, narzędzi, zabawek z których Młody wyrósł. Przynajmniej w naszej opinii wyrósł...
Wybraliśmy się tam w poszukiwaniu kawałka drucika. Jak zwykle razem, w końcu to doskonała okazja do zabawy, odrobiny strachu, wypróbowania latarki itp. Męska wyprawa z gatunku odkrywamy świat i bawimy się w poszukiwaczy skarbów.
Oczywiście drucika nie znalazłem. Uchwyty do kanek na mleko będę próbował zrobić ze spinaczy biurowych ;)
Za to Junior zobaczył ogromną plastikową śmieciarkę, która przy okazji jakichś porządków tam została zaparkowana. Podczas poprzednich wizyt w loszku nie zwrócił na nią uwagi... I miałem cichą nadzieję, że tak już pozostanie ;)
- Tatuś ! Tu jest moja ukochana śmieciara ! Pamiętam, dostałem ją na osiemnaste urodziny !
Z liczbami to bywamy jeszcze na bakier. Czasem rzuci, że czegoś było sto czy milion, w znaczeniu ogromie dużo. Szczególnie tym milionem mnie ostatnio zaskoczył :)
I od razu muszę zapisać sobie, co mu kupić za kilkanaście lat, żeby z jakimś obciachowym zegarkiem nie wyskoczyć ;Więc dopadł pojazd. Mieliśmy nadzieję, że zjechał do piwnicy na stałe, a tu niespodzianka...
Ze śmieciarą w objęciach wkroczyliśmy do mieszkania, ku wielkiemu zdziwieniu Najpiękniejszej. Została udobruchana oświadczeniem, że stare sanki jednak zostały w piwnicy :)

środa, 19 lutego 2014

Present walentynkowy

Walentynki się zbliżają. Drobiazg jakiś Najwspanialszej ofiaruję. Pomysł jest, swoim zwyczajem zamówiłem na Allegro. Tak mi wygodniej, nie bardzo mam kiedy łazić po sklepach.
Awizo wyjęliśmy ze skrzynki, idziemy na pocztę. Jasiek pełen nadziei, że to coś dla Niego. Więc go uświadamiam, co to Walentynki, że w ten dzień daje się drobiazgi tym, których się kocha. Ustaliliśmy przy okazji, że namaluje serduszka dla Oli i Majeczki :)
Nauczony doświadczeniem nie otworzyłem przesyłki przy nim. I tak w progu oświadczył Najwspanialszej, że mamy dla Niej prezencik na Walentynki. A Najwspanialsza zrobiła się bardzo ciekawska i drążyła temat :) Nie wydusiła z niego jednak nic poza tym, że średniej wielkości i Tatuś gdzieś schował. Zgodnie ze starą stalinowską zasadą "mniej wiesz, dłużej pożyjesz".

Kiedyś, przy podobnej okazji, nie wykazałem się czujnością, i przy nim rozpakowałem paczkę. Od progu krzyczał do Najpiękniejszej
- Mamy dla Ciebie prezent ! To tajemnica ! Leży u taty w szafie na górze ! Damy Ci na urodziny ! Chcesz obejrzeć ten piękny zielony portfel ?
Ale to było ponad rok temu...

wtorek, 18 lutego 2014

Skradam się

Jasiek lubi czasem robić niespodzianki. W Jego języku "niespo". Czyli robi sam coś z czynności samoobsługowych, co zwykle wymaga naszego współudziału. Ma to swoje zalety. Z wyjątkiem chwil, gdy rodzić się spieszy.
Tak więc robi niespo, gdy
- gdy go odbieram z przedszkola idzie do szatni i wychodzi całkiem ubrany zamiast mi przynieść na trzy tury buty spodnie i kurtkę,
- sam sobie nakłada pastę i myje zęby,
- sam się rozbiera i wchodzi do wanny zamiast krzyczeć "pomóż",
- czasem nawet sam się myje w wannie,
- i różne takie, szkoda tylko, że w zakres niespo nie wchodzi np. samodzielne zasypianie :)
Ostatnio nową niespo jest przychodzenie z kąpieli. Tzn wyjmujemy go z wanny, owijamy w szlafroczek i zamiast przynosić do pokoju w pozycji "worek z kartoflami" przychodzi sam. Tak się już utarło, że dokładne wycieranie, ubieranie piżamki, ewentualna kosmetyka typu jakiś krem odbywają się w pokoju.
Więc przychodzi. Oczywiście nie możemy patrzeć jak idzie. Niespo to niespo. Siedzę w fotelu, zerkam kątem oka. Skrada się. Jak szpieg z krainy deszczowców. Na paluszkach tup tup tup, za szafę. Główka wystaje, zerka czy naprawdę nie podglądamy. Droga wolna. Tup tup tup. Za rogiem kuchni się skrył. Będzie z niego komandos, ma wyczucie. Zerka, sprawdza, czy droga wolna. Na wszelki wypadek się rzuca
- Rodzice, tylko nie patrzcie !
Czysto, można iść. My udajemy zapatrzonych w telewizor :) Tup tup tup. Jest ! Cel osiągnięty ! Triumfalny okrzyk
- Niespo ! Już jestem !
Misja zakończona powodzeniem.

poniedziałek, 17 lutego 2014

Kruki Odyna - konsekwencje

Kruki Odyna działają. Młody się przejął ich misją. Niestety. Fakt, Młody nie łazi przed snem po mieszkaniu z różnymi zachciankami. Za to któregoś dnia o czwartej nad ranem usłyszałem wołanie "Tatooo!!!". Czasem mu się to zdarza, więc wstaję, idę przykryć dziecię kołderką, ewentualnie podać pluszaka do przytulenia. Chwila i Młody śpi, a ja wracam do łóżka. Tym razem jednak ...
- Tato, czemu się kręcisz po domu, połóż się koło mojego łóżeczka i śpij, kruki przecież obserwują, czy ładnie śpimy.
Co było robić..  Zbyt przytomny potem w pracy nie byłem.

Innego dnia przy usypianiu... Światło zgaszone, Junior przytulony do Misiuni sobie o czymś rozmyśla, ja walcząc z sennością cichaczem zerkam w neta na telefonie. Cichaczem, żeby
- Młodego światło nie dekoncentrowało w procesie zasypiania
- wyrozumiała Druga Połowa nie zarekwirowała mi telefonu - podobno w tajemniczy sposób wpływa na czas zasypiania Potomka.
I nagle słyszę z łóżeczka głośne i pełne oburzenia
- Tata, wyłącz telefon ! I śpij ! Zapomniałeś, że kruki Odyna patrzą ?
Cóż... Każde show może być wykorzystane przeciwko Tobie...

niedziela, 16 lutego 2014

Makieta - płot i kret

Oj, powoli mi to idzie... Brak czasu, trochę pomysłu. Nadmiar ambicji skutkujący coraz większej eliminacji Juniora z projektu. Miała być "taka lajcikowa dioramka do zabawy". Na razie uporałem się z płotem i ławeczką, lekko przybrudzone, odrobina pierwszej roślinności, nie jest źle.
Pochłonęły mnie bańki na mleko. Precyzyjne urealnianie pojemników... Jak przbrudziłem spodu plamami czarnego  "błota" to nagle sobie uświadomiłem, że będę musiał ten kolor błota.chociaż miejscowo nanieść na brązową ziemię...
Cały czas nie wiem, czy robić drzewko. Na wszelki wypadek odpowiednia gałązka leży już na półce.
I cały czas w głowie siedzi pytanie - jak zasadzić trawę, żeby trzeba było miesiącami walczyć z kolejnymi pojedynczymi  źdźbłami ??? A na razie staram się ograniczyć powierzchnię trawy - szukam atrapy głazu narzutowego, któregoś wieczoru miałem przypływ inwencji i wyrosło kilka kretowisk :) Przez głowę przemknęła myśl o mrowisku, zgaszona refleksją, żeby nie przesadzić - co za dużo to niezdrowo i może zburzyć harmonię ekosystemu ;)

----------------------------

Dziecko obserwuje postępy prac, i z wrodzoną sobie wnikliwością spytał, gdzie jest ten kret. Ustaliliśmy, że mieszka pod ziemią i nie wychodzi do nas, bo nie lubi światła.
Po powrocie Najwspanialszej postanowił podziel podzielić się z Nią nowym odkryciem
- Mamusiu, mamy kretowisko ! A kreta.nie widać, bo mieszka pod ziemią i jest nieśmiały !