Usypianie. Kolejny odcinek.
Najpierw mnie zaskoczył. Zawsze zasypia sam w łóżeczku. Od urodzenia. Prawie zawsze. Z wyjątkiem okresów, gdy zasypiał na rękach. Szczęśliwie to były krótkie okresy. Ja czy Najpiękniejsza mamy miejsce obok łóżeczka.
Nigdy też nie wpadł na pomysł spania u nas w łóżku, przychodzenia w nocy itp. W swojej pościeli jest u siebie, widać czuje się tam dobrze i bezpiecznie. A potrzebę przytulasków i czułości zaspokaja w dzień. Tak ma i już.
Dlatego całkiem mnie zaskoczył, gdy kilka dni temu zaprosił mnie do swojego łóżeczka. "Tatuś, ale tam koło ściany się połóż, bo tu jest moje miejsce". Niech będzie. Podwinąłem nogi i jakoś się zmieściliśmy. Nawet w miarę szybko zasnął, ja zdobyłem nowe doświadczenie rodzicielskie.
A Młody chciał mi umilić pobyt w jego łóżeczku, nie wybijać z rytmu codzienności. Zapomniał, że Najbardziej Wyrozumiała ledwie toleruje fakt, że na pewnym etapie usypiania zanurzam się w otchłań internetu, zamiast nie wiem co robić, gdy Młody głęboko zanurza się w świat snu. Podobno wtedy dłużej zasypia :) I Młody na cały głos mi zaproponował
- Tatuś, ja już będę zasypiał, weź sobie telefon i poczytaj.
Co gorsza nie odpuścił, dopóki faktycznie nie wziąłem telefonu z szafki. Dopiero wtedy uznał, że wszystko jest na swoim miejscu i może spokojnie zasnąć.