sobota, 4 kwietnia 2015

W kościółku

Syn  z kościołem i obrzędami religijnymi nie jest obyty. Tak wyszło. A, że  jest ciekawy świata, więc z zainteresowaniem dał się wyciągnąć na święcenie palemek.
Nasze poranne lenistwo, zmiana czasu  i piękna pogoda sprawiły, ze do kościółka dotarliśmy na wieczorną mszę o 18:00. Na której większość obecnych ustala średnią wiekową grubo po 70-tce. I program artystyczny mszy jest dostosowany do publiczności. Trochę nudne dla Juniora i mało zrozumiale. Dla mnie ciekawe etnograficznie ;)
Ok, Młody miał wytłumaczone, że trzeba być grzecznym, nie biegać i nie gadać, może za to próbować śpiewać. I powinien wstawać i klekac ze wszystkimi. Bo tak :)


W sumie dał radę, 45 minut wytrzymał względnie spokojnie, trochę pogadał, coś mu w skrócie tłumaczismy, nie jest źle. Nawet z zaciekawieniem przyglądał się biegowi wydarzeń, jakimś spektaklu. Tylko ja kilka razy ledwo wstrzymalem śmiechoparsk. A kilka razy szukałem gwałtownie pomysłu na wyjaśnienie potencjalnych wątpliwości Juniora. Na szczęście nie musiałem mu tłumaczyć, dlaczego nie może iść po ciasteczko. Spytal tylko, czemu ja nie idę do kolejki po opłatek. Szybko jednak stracił zainteresowanie tematem.
Ale po kolei.

- O, król idzie !
- To jest ksiądz, nie król. Pamiętasz, jak był nas kiedyś po świętach ?
- Ale super musiało być ! Szkoda, że nie pamiętam.

Zachwycił go wystrój wnętrza. Witraże. Liczył krzyżyki na ścianach, obrazach, figurach.
- Patrzcie, tam jest serduszko !
- Gdzie Jaśku ?
- Na biurku, przy którym ksiądz czyta książeczkę !
Zauważył też, że obrazek na suficie jest o tej bajce, którą pan czyta z balkonu.

Oczywiście na zakończenie zamiast się przeżegnać pomachał do księdza, ale to chyba wszystkie dzieci robią. Na obrzędowe pozdrowienie "Idźcie w pokoju Chrystusa" domagał się wyjaśnienia, dokąd ma iść i gdzie Jezus ma swój pokój...
Kilka innych też było pytań...

W dodatku chyba podchwycił specyficzny język obrzędu, stylizowany na górnolotną staropolszczyznę. Tego się obawiam najbardziej. Na razie na uwagę, że za dużo gadał w kościele odrzekł
- Coś Ty ? Milczałem przez wieki !!!

A ja... W krótkich chwilach ciszy zastanawiałem się nad różnicą kościóła wschodniego i zachodniego w odniesieniu do współistotności Ojca i Syna. Do tego jednak trzeba czuć nieźle starogreckie doktryny filozoficzne, a nie teorię mnogości i zasadę działania złącz p-n...

piątek, 3 kwietnia 2015

Zapominalski

Z cyklu "wyjście z przedszkola".

Oczywiście ubierał się 20 minut, trzy razy wracał do sali pożegnać się z panią Bogusią, przypomniał sobie o siusiu i ze musi jeszcze się napić... Norma.

Wyszliśmy  wreszcie z podwórka na ulicę. Oparł się o mur, przybrał poważną minę. Bardzo poważną.
- Kurcze. Tato, musimy wrócić. Zapomniałem samolotu. Wojskowego. Od Kuby dostałem. Zrobił mi z białej kartki.
W takiej sytuacji nie było wyjścia. Pani Bogusia tylko podejrzliwie spoglądała, w czym rzecz... Ale zrozumiała powagę sytuacji... Samolot się znalazł. Zrozumiałem. Był wspaniale pomalowany w zielono-ciemnozielone ciapki. Malowanie z czasów WWII. Muszę ich wprowadzić w zmiany we współczesnej technice kamuflażu ;) Wyszliśmy po raz drugi.
Doszliśmy do świateł na skrzyżowaniu. Rozmawiamy o zaćmieniu słońca. Obserwował z kolezanka zza okna. I nagle, ton poważny...
- Tato, MUSIMY jeszcze raz wrócić. Zostawiłem okulary przeciwsłoneczne.
O żesz... Szybka analiza - jutro weekend, jedziemy w trasę, małżowina założy swoje, junior nie odpuści. Brak focha i maruda w aucie jest tego wart. Wracamy.
- Czego zapomnieliście ? - pani Bogusia ledwo tłumi śmiech...
- Okularów słonecznych...
- Musi pan mieć do niego cierpliwość...
- Oj muszę... ;)
Nic sobie więcej nie przypomniał na szczęście :)