sobota, 16 listopada 2013

Mycie zębów

Trening higieny jamy ustnej.
Owszem, chętnie wkłada szczoteczkę z pastą do paszczy. Szybkie szur szur i radosny okrzyk "Gotowe !!!".
W celach prezentacji myję zęby równolegle z nim. A nuż metodą obserwacji przyswoi właściwy sposób mycia ? Nie, to nie działa...
W ramach próby wydłużenia czasu szurania po zębach w domu znalazła się klepsydra. Nawet dwie - w kształcie żabki i krokodyla. Włączyliśmy obie naraz. Szorujemy, szorujemy, szorujemy... W połowie klepsydr szlag mnie trafił, nie zdzierżyłem i przestałemem. Nie chcę zmyć sobie całego szkliwa. Młody poszedł za moim przykładem...
Wreszcie Najwspanialsza wpadła na pomysł. Zresztą inspirowany jasiowym zainteresowaniem reklamami past do zębów. Lśniące ząbki !!! Oto mamy cel ! Szoruje szoruje pokazując co chwilę aż któreś z nas oceni, że już odpowiednio lśnią i błyszczą. Nie ma jednak lekko... Właściwa zabawa dopiero się zaczyna. Co chwila nas woła, żebyśmy spojrzeli, jak ząbki lśnią. A my musimy spojrzeć i szybko odwrócić głowę, zasłonić oczy, bo przecież tak błyszczą, że spojrzeć się nie da, blask oślepia natychmiast ! W związku z tym wieczorne mycie Jasia przeprowadzam z zamkniętymi oczami. Powoli nabieram wprawy. Numer z okularami przeciwsłonecznymi nie przeszedł. I tak musimy odwracać wzrok jakieś pół godziny, aż mu się znudzi. Niestety, gdy ostatnio wracaliśmy od Babci, znudziło mu się w samochodzie w połowie trasy. Czyli po jakiś 140 kilometrach...

piątek, 15 listopada 2013

Scyzoryk

Jak byłem już trochę starszy od Jasia, zawsze z podziwem patrzyłem na zestaw scyzoryków leżących na biurku dziadka Zbyszka. Tata też zawsze miał scyzoryk. Marzenie każdego chłopaka :) I wyrosłem w przekonaniu, że Mężczyzna zawsze powinien mieć przy sobie nóż. I kilka w szafce. Ot, męskie gadżety. Od kilkunastu lat nie wychodzę z domu bez scyzoryka lub małego nożyka. Przydaje się często, wzbudza zainteresowanie znajomych, można nim obrać w markecie ogórka którego akurat zapragnął synek, otworzyć kopertę, rozciąć zgrzewkę i odkręcić śrubkę :)
Jak wspominałem, Młody już wie, że dorosły tatuś chodzi z nożem i czasem prosi, żebym coś nim zrobił. Oczywiście głośna prośba w miejscu publicznych często wzbudza niezdrowe zainteresowanie otoczenia. 
Tym razem w domowym zaciszu zwrócił się do mnie, żebym przyniósł swój mały nożyk.
- A po co ?
- Czekaj, zaraz Ci pokażę !
Ostatnio woli pokazywać niż opowiedzieć. Musimy chyba popracować nad sztuka wysławiania się i bogactwem opisu słownego.
Przynosi kasę, naciska, opowiada - znowu zacięła się szuflady. śrubokrętem ze scyzoryk podważam, działa, podziw syna do mnie znowu wzrósł :) A przy okazji zrobiłem mu szkolenie z funkcji scyzoryka. Zrobił wielkie oczy
- Ale super !!!

Może też zostanie nożownikiem ? I zepsuje mi ulubiony scyzoryk, jak ja kiedyś ojcu, co mi przestał wypominać, jak po dziesięciu latach kupiłem mu nowy ? ;)

czwartek, 14 listopada 2013

Śniadanie

Bardzo się cieszę, że Młody się usamodzielnia. Na przykład sam sobie robi płatki z mlekiem na śniadanie. Wyjmuje z szafki płatki śniadaniowe, miseczkę, tackę i łyżkę, z lodówki mleko. Wsypuje płatki do miseczki, zalewa mlekiem, prosi tylko, żeby mu zanieść na stół. Powód do dumy :)
Tylko ja nie wierzę w jego umiejętności. I znam jego pośpiech i nieuwagę.
Tylko dlaczego robi to, gdy nie mogę mu pomóc albo chociaż z oddali nadzorować ? Gdy myję naczynia, golę się, szukam czegoś w szafce z narzędziami zanurzony w niej po pas ? Gdy mam ograniczoną zdolność szybkiej reakcji ?
I mam w głowie wizję, uzasadnioną, mleka płynącego przez połowę kuchni, mycia podłogi, stłuczonej miski i Juniora nadającego się do kąpieli i przebrania ?

Kiedyś bardziej zaufam w Jego umiejętności. Pewnie wtedy, gdy rozszerzą się one o umiejętność sprzątania po sobie...

środa, 13 listopada 2013

Tęsknota

Podpytuję Jensika, co robił, gdy mnie nie było, może coś fajne i ciekawego przeżył, może ma mi coś do opowiedzenia ? Ten jednak krótko skwitował
- Opłakiwałem Tatusia...

Poczułem się jak zmartwychwstaniec...

wtorek, 12 listopada 2013

Powitanie

Wróciłem po kilku dniach. Mały Jens już spał. Rano zbudził się wcześnie, przede mną. Poczułem, że coś pełznie między ścianą a mną. Chciał sprawdzić, kto leży koło mamusi ? Upewnić się, że wreszcie się doczekał ? Patrzyłem spod przymkniętych oczu. Na twarzy Jensa coś jakby nieśmiała nadzieja. Dotarł do poziomu mojej twarzy. Patrzy, patrzy, na twarzy nagle wyraz pełnego szczęścia, uśmiech promienny numer trzy, i wpija się we mnie :)
Oczywiście musiałem zaraz wstać i nadrobić zaległości w zabawie. Kawa spokojna ? Prysznic po podróży ? Śniadanie ? Nic z tego :)

poniedziałek, 11 listopada 2013

Rozstanie

Miałem przed sobą kilkudniową delegację. Z jednej strony superhiper, niedaleko Oslo, z drugiej - jak na lotnisku widziałem samoloty lecące na północ Skandynawii, kierunek Tromso, Lofoty, Islandia to o mało nie kupiłem biletu dalej ;) Ale nie o sobie i swoich marzeniach piszę...
Przygotowywaliśmy Młodego psychicznie na mój wyjazd, duży już jest, musi się nauczyć rozstawać, gotowy na to jest psychicznie. Nauka życia. Wiadomo, miłe to nie jest, ale... I tak powoli sobie w główce układał nadchodzące kilka dni bez ukochanego Tatki. I któregoś razu powtórzył
- Tatuniu, nie jedź do tej Norwegii.
- Jasiu, ale muszę. Szybko wrócę, i przywiozę Ci superowy prezent. Może wóz strażacki z klocków Lego ?
- Ja nie chcę wozu, chcę być z Tobą !
Przy Jego pasji do strażaków jest to najwyższe poświęcenie, rezygnacja z marzeń o nowym zestawie strażaków. Rozczuliłem się zupełnie..

A swoją drogą - widać, że Junior ma ułożoną w głowie hierarchię wartości :) Coś nam się jednak udało w Jego wychowaniu.

Po powrocie mym orzekł, że następnym razem pojedziemy tam wszyscy, Tatuś Mamusia i Jaś :) Fajnie by było. Niezbyt widzę możliwość takich wakacji, ale - całkiem niedawno nie podejrzewałem, że kiedykolwiek będę dalej na północ niż na Rozewiu ;)

niedziela, 10 listopada 2013

Inny tatuś

Ubieramy się do wyjścia. Jaś lubi jak mu się w tym pomaga, my jednak wdrażamy program usamodzielniania człowieczka. Czasem wymaga to stanowczości i ogłuchnięcia selektywngo na skargi. Czasem podniesienia głosu. Tak było i tym razem. I usłyszałem płaczliwe
- Tęsknię za starym tatusiem...
Nic mi nie wiadomo, żeby w życiu mojego syna był jakiś inny tatuś. Dziecięca wyobraźnia płata różne niespodzianki, na wszelki wypadek się upewniam
- Jakiego innego ?
- Takiego, który jest miły...
A, o to chodzi, manipulator jeden. Miły tatuś wrócił, owszem, po samodzielnym włożeniu butów :)