Chyba pierwszy w miarę świadomy Mikołaj dla Młodego. Bo póki był Borsuczkiem to nie bardzo ogarniał zewnętrzną rzeczywistość i tradycję. Na etapie Mysza raczej też nie miał wyczucia czasu i obyczajów. Odkąd się uspołecznia w placówce oświatowej, jest uświadomiony oraz wymienia wiedzę z kolegami. Więc... chciałem go trochę uświadomić, w czym rzecz. Pokazuje mu na jakimś obrazku brodatego staruszka w czerwonym kubraku, a ten mi wypala "To Mikołaj, gdzie ma sanie ?". Znalazłem wersję z saniami, google rulez, a ten mi oświadcza, że przy saniach są renifery. A ja już miałem przygotowaną w zanadrzu opowiastke o różnicach morfologii (?) jelenia łosia i renifera... Ale powymądrzać i tak się musiałem, o Finlandii, kole podbiegunowym, śniegu i zimie polarnej. A co, może kiedyś zostanie zimolubem jak rodzic.
Ok, w temat wprowadzony, piszemy list do św. Mikołaja. Kilka maziajów z objaśnieniem, że to auto. Czyli chyba trafiłem... List na okno, wychodzimy z pokoju, w końcu święty nie lubi towarzystwa. Odludek jakiś ? Niech mu będzie, czasem na starość ludzie dziwaczeja, Młody zrozumiał. Nagły powrót - trzeba uchylić okno, żeby miał jak wejść. W sypialni. Trzeba będzie spać w swetrze jak się wymrozi. Pobawimy się potem w eskimosów i zbudujemy ma środku igloo...
Oczywiście co jakiś czas sprawdzamy, czy może długobrody dziadek zabrał list... Czekamy. Wiadomo, rano przyjść nie może, bo raczej nici z przedszkola W końcu... listu nie ma ! Jak on to zrobił ? Nieważne. Krótkie objaśnienie dalszej procedury, Junior od razu wali do swojej poduszki, "JEST PREZENT !". Super, nawet się spodobał Mamy kolejny pojazd budowlany do przesypywania kaszy Młody musi jednak sprawdzić, czy wszyscy dostali prezenty, myk pod maminą poduszkę. "JEST !". No, to super. Myk pod tatową. "Nie ma ?!". Rozważamy, że może tatko był niegrzeczny ? W Jasiowym głosie słychać wyraźny niepokój, jakby rozczarowanie. Chyba mnie lubi trochę, i ma jakieś tam poczucie sprawiedliwości. Kurczę, sam się zastanawiam, co przeskrobałem. Chwilę gawędzimy, ale w powietrzu coś wisi, gęstnieje, niespełnienie, niepokój, taki fajny tatuś i nie ma prezentu ? Może Mikołaj się pomylił, zapomniał, może poduszka nie taka, może list do Świętego był nieczytelny ? Idzie się upewnić, może po prostu nie zauważyliśmy paczuszki ? "Rodzice, JEST prezent dla tatusia !!!". Jednak Mikołaj coś na chwilę przeoczył, ale na szczęście wrócił. W końcu ma sporo na głowie Teraz mogliśmy spokojnie zająć się zabawą w budowę. Jednak... co parę minut sprawdzał pod poduszkami, czy nie ma jeszcze jakiejś paczuszki ?
I jak takiemu wyjaśnić, że Mikołaj przychodzi tylko raz w roku ? A co to jest rok ? Zaczynają się trudne pytania
Ok, w temat wprowadzony, piszemy list do św. Mikołaja. Kilka maziajów z objaśnieniem, że to auto. Czyli chyba trafiłem... List na okno, wychodzimy z pokoju, w końcu święty nie lubi towarzystwa. Odludek jakiś ? Niech mu będzie, czasem na starość ludzie dziwaczeja, Młody zrozumiał. Nagły powrót - trzeba uchylić okno, żeby miał jak wejść. W sypialni. Trzeba będzie spać w swetrze jak się wymrozi. Pobawimy się potem w eskimosów i zbudujemy ma środku igloo...
Oczywiście co jakiś czas sprawdzamy, czy może długobrody dziadek zabrał list... Czekamy. Wiadomo, rano przyjść nie może, bo raczej nici z przedszkola W końcu... listu nie ma ! Jak on to zrobił ? Nieważne. Krótkie objaśnienie dalszej procedury, Junior od razu wali do swojej poduszki, "JEST PREZENT !". Super, nawet się spodobał Mamy kolejny pojazd budowlany do przesypywania kaszy Młody musi jednak sprawdzić, czy wszyscy dostali prezenty, myk pod maminą poduszkę. "JEST !". No, to super. Myk pod tatową. "Nie ma ?!". Rozważamy, że może tatko był niegrzeczny ? W Jasiowym głosie słychać wyraźny niepokój, jakby rozczarowanie. Chyba mnie lubi trochę, i ma jakieś tam poczucie sprawiedliwości. Kurczę, sam się zastanawiam, co przeskrobałem. Chwilę gawędzimy, ale w powietrzu coś wisi, gęstnieje, niespełnienie, niepokój, taki fajny tatuś i nie ma prezentu ? Może Mikołaj się pomylił, zapomniał, może poduszka nie taka, może list do Świętego był nieczytelny ? Idzie się upewnić, może po prostu nie zauważyliśmy paczuszki ? "Rodzice, JEST prezent dla tatusia !!!". Jednak Mikołaj coś na chwilę przeoczył, ale na szczęście wrócił. W końcu ma sporo na głowie Teraz mogliśmy spokojnie zająć się zabawą w budowę. Jednak... co parę minut sprawdzał pod poduszkami, czy nie ma jeszcze jakiejś paczuszki ?
I jak takiemu wyjaśnić, że Mikołaj przychodzi tylko raz w roku ? A co to jest rok ? Zaczynają się trudne pytania