wtorek, 24 czerwca 2014

W pracy

Miałem dzień wolny. Tzw. techniczny. Jaś też.
Akurat się złożyło, że na chwilę zajrzaĺem do pracy. Była potrzeba, żaden problem. Przynajmniej zajmę Juniorowi czas, zawsze to atrakcja. Raz dwa załatwiłem co było trzeba, i idziemy na wycieczkę.
Laboratoria ! To chyba coś, co może go zainteresować. Na pierwszy rzut " chemiczne". W szczegóły wtajemniczać Go nie będę. Dużo szklanych probówek, zlewek ib innych tajemniczych naczyń. Jest magia :) Oczywiście wejście poprzedziłem szkoleniem BHP. " Niczego nie dotykamy, płyny są niebezpieczne i mogą poparzyć !". Dał radę. Gapił się na jakąś wirówkę i wagę jak sroka w gnat. Za to koleżanka się rozkręciła i opowiadała coś Młodemu używając wielu niezrozumiałych dla mnie słów... Jasiek był miejscem zachwycony.
Poszliśmy do "elektryków". O rany, ile przycisków!  I wyświetla cyferki ! Można naciskać ! Bajer ,l! A Tatko nerwowo osłaniał włącznik zasilania układu pomiarowego. Udało się uchronić. Jakieś śmieszne owalne pudełka. Tata mówi, że tu jakieś cewki i kondensatory. Niech mu będzie, ważne, że mają śrubki. I można nakrętki zdjąć :)
I jeszcze jedna atrakcja. Wielkie bańki z ogromnymi zaworami.
I laboratorium emgt. Potężna klatka Faradaya na pół pokoju. W środku kamera i mikrofon. Dał koncert :)
A na koniec największa atrakcja, czyli BUFET. Z pysznymi naleśnikami z truskawkami ! O tym najpierw odpowiedział mamie

1 komentarz: