wtorek, 3 września 2013

Awaria

Hasło "awaria" pojawiło się w naszym domu na etapie pożegnania z pieluszką. Czyli dość dawno. Działało, rewolucja życiowa poszła dość sprawnie, ale małe wypadki były.
W przypadku rzadko bo rzadko, ale czasem przytrafiających się nocnych zdarzeń losowych, Młody rzuca hasło "Mam awarię !". Cóż, czasem wieczorem nie ma czasu zajść do ubikacji przed snem. W końcu to bardzo zajęty młody człowiek, może na coś nie znaleźć czasu.

Akurat znalazł chwilę, udał się z grubszą sprawą. Po chwili zza drzwi łazienki dochodzi okrzyk
- Mam awarię !
Szybka refleksja, co się mogło stać, może nie zdążył, może nie trafił do muszli, może... Wolimy rozwiać nasze  czarne domysły, tym bardziej, że akurat szykujemy się do wyjścia. Pełnym niepokoju głosem chórem pytamy
- Co się stało ?
-  Nie chce wyjść !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz