poniedziałek, 14 października 2013

W terenie

Jak na początkujących offroadowców przystało, żółtodziobów kompletnych, postanowiliśmy z kumplem sprawdzić zdolności bojowe wozu. Stroma górka, ostry zjazd, cholernie stromy podjazd. Da radę czy nie da ? Jest ryzyko, jest fun ! Kumpel za kółkiem niewiele widzi poza niebem lub krzakami na dnie wąwózu, ja go z zewnątrz pilotuję. Obaj udajemy, że mamy pojęcie o temacie. Krzyczymy trudne wyrazy, czasem poleci coś mniej cenzuralnego, adrenalina kipi. Ot, dwaj faceci przed kryzysem wieku średniego spuszczeni ze smyczy.
Luba kolegi została oddelegowana to filmowania naszych wyczynów. Jakby się nie udało, będzie dowód dla prokuratury :) przy okazji pilnowała Juniora, żeby nie zaczął nam pomagać, czyli np. wbiec przed auto i usuwać kamyczki z drogi ;) Młody pomysłowy jest, oba zadania zostały wypełnione na medal.
W drodze powrotnej Młody nie wydawał się zachwycony wypadem. Powtarzał, że auta nie wolno utopić w błocie i górki mogą być niebezpieczne. Chyba układał sobie w głowie, jak to jest, że tatko z jednej strony opowiada, że na drodze jest niebezpiecznie i trzeba bardzo uważać, a potem z radością robi wszystko odwrotnie.
Dnia następnego podszedłem z Jaśkiem na rowerowej, gdy ten nagle zaczął bawić się w terenówkę. Staje rowerkiem, wyjmuje nanibową łopatę i wołowinę wykopuje pojazd z błota. Krzyczy:
"Uwaga podjazd, włączam reduktor. Udało się, wyłączam".
"Zakopałem się, biorę łopatę, muszę się wykopać"
Chwila przerwy, i nagle
"Blokuje dyferencjał, powoli !  Przeszedł !"
Jakiś facet dziwnie na nas spojrzał. Albo w temacie siedzi, albo uznał nas za dziwaków :)
A ja wyciągnąłem wniosek, że Młodemu się ułożyło w głowie i uznał wycieczkę za udaną. Zaczął też mnie przekonywać do zakupu terenówki. Musimy popracować nad Najwspanialszą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz