środa, 12 grudnia 2012

Pod górkę

No właśnie, samodzielnie wciągał sanki na górkę...
Poszliśmy pojeździć następnego dnia. Wtarabaniliśmy się na górkę, zasiadł, nadałem mu pęd startowy, zjechał. Zatrzymał się na dole. I siedzi na sankach. Może myśli, że po płaskim też pomknie ? Może ciężko mu wyjść w kombinezonie kosmonauty z wąskich sanek ? Może się zmęczył i uciął sobie drzemkę ? Schodzę sprawdzić. Niby wszystko ok. Wchodzisz ? Nie. Czemu ? Tata, wciągnij mnie na górę. Ale przecież wczoraj sam wnosiłes sanki ?
I na to zdumiony odrobinę, że nie kapuję w czym rzecz, rozkłada szeroko ręce i rezolutnie ucina "Ale to było wczoraj".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz