sobota, 28 września 2013

Czapka

Festyn militarny, ułani, armaty, czołgi, '39. Na zapleczu stoiska z tzw. chłamem. Zabawkowe pistolety, ciuchy z demobilu, chińskie gadżety pseudomilitarne. Skleroza zmusiła mnie do zakupu zapalniczki w kształcie mikrogranatu. Niestety, w związku z tym junior nie omieszkał zjeść popcornu, pobawić się kompasem, lornetką i AK 47. Zażyczył też sobie autko, i nie dawał sobie go wybić z głowy. Już miałem w głowie wizję awantury,  zasmarkanego z płaczu smyka, któremu jedną niepojętą decyzją zepsułem całą wycieczkę.
Aż nagle na straganie z pseudo wojskowymi chińskimi szmatami dostrzegł czapkę, i bardzo zapragnął ją mieć. Aż mi serce szybciej zabiło, chyba będą z niego ludzie. Uszanka zimowa cieplutka. Futro w środku czarne, z zewnątrz maskowanie wz. 93. Była jeszcze wersja jasna, blond ocieplenie, kamuflaż jasny, pewnie wersja pustynna. Na śnieg też bardziej by pasowała ;) Dużo lepiej w niej wyglądał, ale wybrał klasyczną ciemną panterę. Oczywiście musiał ją zaraz włożyć i do wieczora nie zdjął twierdząc, że jest małym czołgiem...

Ukochana ma chyba nie do końca uwierzyła, że synuś sam sobie taką czapę wybrał ;)

piątek, 27 września 2013

Zupa

Kolejna odsłona cyklu okołoprzedszkolnego :)
Więc przychodzę po Jaśka, ten wybiega z krzykiem TAATAAAAA !!!! I z miejsca opowiada, że pochlapał się zupą. Przyglądam mu się, czysto, ani śladu, nawet maleńkiej plamki. Gdzie on się pochlapał ?! Pewnie sobie żarty stroi ze statecznego rodzica. Dobra, szkrabie, leć do szatni po ubranie. Odwraca się, leci... Jasne, całe plecy bluzki ma w maskowaniu wykonanym zupą. Jak on to u czarta zrobił ?! Człowiek guma ?
- Bo tak szybko jadłem i chlup !

Żona mi wyjaśniła, że mógł włożyć bluzkę tył na przód.

czwartek, 26 września 2013

Czołg

Byliśmy sobie na rekonstrukcji jednej z bitew w ramach obrony Warszawy w trzydziestym dziewiątym. Jak zawsze, chciałem zobaczyć takie widowisko i przekonałem smyka, że to super zabawa. Oglądamy sobie pokaz czołgów, tankietek i samochodów pancernych,staram się mu jakieś strzępy wiedzy, ciekawostki przekazać. Jedzie właśnie lekki czołg niemiecki, malowanie typowe, odcień czerni i znakowanie białym niemieckim krzyżem. I zachwycony smyk woła
"Tata, patrz, czołg karetka !!!"

środa, 25 września 2013

Warzywa

Któregoś popołudnia Jaśko oświadczył, że musi do przedszkola przynieść warzywo. Przyjąłem ten fakt do wiadomości bez mrugnięcia okiem, pewnie uczą się czegos w tym temacie. Z Juniora raczej nie wydobędę po co, małomówny bywa. Żona, lepiej zorientowana w programie nauczania oświeciła mnie, że tematem są różne aspekty jesieni. Kontrolnie, żeby się nie wygłupić z ziemniakiem, selerem czy sałatą lodową spytałem jakie warzywo
- No na przykład jabłko, truskawkę, ananasa, arbuza...
Dobrze, że nie wymienił papai czy liczi, jakkolwiek to się pisze :) Pomylił się chłopak, nic dziwnego, skoro jego tatuś od niespełna czterdziestu lat nie może zgłębić tajemnicy, czym się różni warzywo od jarzyny...

A tak na marginesie, pokolenie wcześniej z owoców doskonale znało czereśnie, gruszki, śliwki, wiśnie, poziomki... Mój czteroletni syn chyba jeszcze nie jak poziomek, jeżyn. Za to jadł kiwi i dżem z moroszki. Świat się zmienia. Nie tylko w zakresie komputerów i technologii stare pokolenie zostaje w tyle.

wtorek, 24 września 2013

Leń

Rodzic staje się niewolnikiem złożonej  nieopatrznie propozycji... Zapowiedziałem smykowi, że w weekend pójdziemy oglądać żołnierzy. Miałem koncept na rekonstrukcje historyczną. Jednak przyszła niedziela i... zaatakował mnie leń. Bo słońca nie było, bo to trzeba daleko jechać, bo chłodno, a się nie wyspałem... Podjąłem więc próbę zmiany planów. Roztoczyłem przed nim wizję parku pełnego kasztanów, kreatywnego tworzenia ludzików i zwierzątek, jazdy autobusem i tramwajem, byłem pewny, że ma opowieść jest tak atrakcyjna, że młody pójdzie za nią jak w dym. Ekwipunek gotowy, wydaję hasło
- Ubieraj się, idziemy !
- A dokąd ?
- Na kasztany !
- Mieliśmy iść oglądać żołnierzy !!!
Ton głosu nie pozostawiał możliwości negocjacji. Przekonał mnie, sięgnąłem jednak po kluczyki. 

Może jednak zaszczepiłem mu swoje zainteresowania ? Albo chciał mi zrobić przyjemność ;)
W każdym razie mój Leń nie miał szans w tym starciu.

poniedziałek, 23 września 2013

Kwiatek dla pani

Junior postanowił być szarmancki i postanowił kupić swojej wychowawczyni kwiatka. Sęk w tym, że wymyślił to rano  wychodząc z domu. I małżonka ma i matka mojego syna miała zagwozdkę... Gdzie by to kupić kwiatki i tak barbarzyńskiej godzinie ??? Na szczęście są zaradni i pomysłowi ! W warzywniaku po drodze stały ozdobne (chyba) papryczki w doniczce :) Pani Bogusia była równie uradowana co zaskoczona konceptem. I postawiła ją w kąciku skarbów. Na szczęście ma poczucie humoru :)

A na marginesie mi się przypomniało, że ukochanej mej małżonce na pierwszą randkę zamiast bukietu krwistych róż przywiozłem słoik konserwowanej własnoręcznie prapryki ;) I mimo to została żoną mą. Siła w witaminach ;)