Festyn militarny, ułani, armaty, czołgi, '39. Na zapleczu stoiska z tzw. chłamem. Zabawkowe pistolety, ciuchy z demobilu, chińskie gadżety pseudomilitarne. Skleroza zmusiła mnie do zakupu zapalniczki w kształcie mikrogranatu. Niestety, w związku z tym junior nie omieszkał zjeść popcornu, pobawić się kompasem, lornetką i AK 47. Zażyczył też sobie autko, i nie dawał sobie go wybić z głowy. Już miałem w głowie wizję awantury, zasmarkanego z płaczu smyka, któremu jedną niepojętą decyzją zepsułem całą wycieczkę.
Aż nagle na straganie z pseudo wojskowymi chińskimi szmatami dostrzegł czapkę, i bardzo zapragnął ją mieć. Aż mi serce szybciej zabiło, chyba będą z niego ludzie. Uszanka zimowa cieplutka. Futro w środku czarne, z zewnątrz maskowanie wz. 93. Była jeszcze wersja jasna, blond ocieplenie, kamuflaż jasny, pewnie wersja pustynna. Na śnieg też bardziej by pasowała ;) Dużo lepiej w niej wyglądał, ale wybrał klasyczną ciemną panterę. Oczywiście musiał ją zaraz włożyć i do wieczora nie zdjął twierdząc, że jest małym czołgiem...
Ukochana ma chyba nie do końca uwierzyła, że synuś sam sobie taką czapę wybrał ;)